Główne trendy i perspektywy rynku nieruchomości komercyjnych – to kwestie interesujące dla użytkowników budynków, najemców, dla inwestorów. Zacznijmy od biur. Ten rynek bardzo szybko rósł, goniliśmy Unię Europejską, później przyszły różne doświadczenia, przede wszystkim pandemia, upowszechnienie pracy hybrydowej. Deweloperzy przestali budować tak dużo, jak kiedyś. Pytanie oczywiste – jaka jest przyszłość tego segmentu rynku?
Myślę, że wysyp projektów biurowych i dynamiczny rozwój rynku biurowego są już za nami. W samej Warszawie, przez ostatnich pięć lat, zasoby urosły o około 5 proc. Są rynki w Europie, gdzie powierzchnia się skurczyła. Możemy widzieć u nas kwartały, kiedy powierzchni nie będzie przyrastało, co jednak nie oznacza, że ta powierzchnia nie jest potrzebna. Popyt mamy cały czas wysoki. Absorpcja powierzchni, czyli zapotrzebowanie i wchłanianie jej przez rynek, są cały czas dodatnie. Najemcy cały czas się rozwijają, w związku z tym potrzebują biur – ale nie jakichkolwiek. Jest duże zapotrzebowanie na powierzchnie w centrach miast – przed tak ulokowanymi budynkami stoją kolejki najemców.
Mamy też budynki, które zmagają się z dużym odsetkiem niewynajętej powierzchni, co prowadzi do tego, że widzimy dużo nieruchomości kupowanych z myślą o zmianie przeznaczenia, czy wręcz wyburzeniu. Chociaż nasz rynek jest relatywnie młody, to 20-letnie budynki już uważa się czasami za stare, co w porównaniu z Zachodem Europy czy USA może wydawać się śmieszne. Według naszych szacunków, przez ostatnie trzy i pół roku, co piąty projekt biurowy, który był kupowany w Polsce, kupowany był w celu szeroko pojętej modernizacji, w tym wyburzenia i przeznaczenia gruntu na inną funkcję: np. akademik, hotel czy PRS.