Co trzeci wyrok za stadionową zadymę obok kary zawiera obecnie zakaz wstępu na mecze.
Jeszcze trzy lata temu taki zakaz pojawiał się w co dziesiątym wyroku, rok temu w co piątym. Sądy są sroższe, ale każdego tygodnia chuligańskich wybryków przybywa. Przykład? Sobotnie zamieszki w Zabrzu podczas ligowego meczu czy wojna kibiców po warszawskich derbach sprzed dwóch tygodni.
Prawo już dziś jest surowe dla chuliganów. Kary zapadają przed ekspresowymi sądami, organizatorzy zapewniają monitoring, a i policja informuje organizatorów o kibicach, którzy na stadion wejść nie powinni.
– Kluby dostają od nas informację z danymi ukaranych zakazem wstępu – mówi "Rz" Marcin Szyndler, rzecznik stołecznej policji. – A potem już do organizatorów należy sprawdzenie wchodzących na mecze. A z tym jest różnie.
– W naszym interesie leży, by na stadionie było spokojnie, ale sprawdzenie kilku czy kilkunastu tysięcy wchodzących w ciągu godziny bywa naprawdę trudne, a czasem niemożliwe – mówi "Rz" Mateusz Czerwiński z jednego ze śląskich klubów sportowych.