Przedstawienie nieprawdziwych dokumentów o wysokości dochodów Michała Wiśniewskiego miało doprowadzić SKOK Wołomin do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości - udzielona w 2006 roku pożyczka wynosiła 2,8 mln złotych. Jak wskazuje artysta ten rok miał należeć dla niego do wyjątkowo udanych, przede wszystkim pod względem finansowym, m.in. odbył zagraniczną trasę koncertową oraz wydał płytę.

Wierzytelność nie została jednak spłacona. Sam zainteresowany tłumaczył do utraceniem płynności finansowej, co ostatecznie doprowadziło do ogłoszenia w 2019 roku jego upadłości konsumenckiej. 

Czytaj więcej

Dramat piosenkarza. Michał Wiśniewski prześladowany przez psychofankę. „Zagraża życiu”

- Nie mam wpływu na to, jaki on [wyrok] będzie, nic nie mogę z tym zrobić. Poddam to na pewno do dyskusji publicznej, jak wszystko się zakończy, opublikuję dowody i nie pozostawię tego bez echa - powiedział dziennikarzom wokalista, który cały czas podkreśla że jest niewinny i wskazuje, że nie zataił żadnych informacji podczas procesu udzielania mu wysokiej pożyczki.

Sąd nie dał wiary jego słowom i wymierzył wobec niego 1,5 roku pozbawienia wolności, 80 tysięcy złotych grzywny oraz obciążył mężczyznę kosztami procesowymi. Wyrok jest nieprawomocny, co oznacza, że skazany będzie mógł się od niego odwołać.