Protest przed domem lekarki skończy się w sądzie

Pandemia Covid-19 wymusza na placówkach zdrowotnych respektowanie procedur, które mają obniżyć wskaźnik zakażeń. Nie wszystkim jednak takie działania się podobają, a jedna z takich sytuacji będzie miała swój finał w sądzie.

Publikacja: 27.12.2021 18:18

Protest przed domem lekarki skończy się w sądzie

Foto: Adobe Stock

We wrześniu tego roku we wrocławskim szpitalu przy ul. Kamieńskiego jedna z dyżurujących lekarek odmówiła przeprowadzenia USG serca dziecka. Odmowa wynikała z zachowania matki pacjenta, która nie chciała przedstawić zaświadczenia o szczepieniu na Covid-19. Kobieta broniła swojego zdania tym, że lekarz nie powinien jej o to w ogóle pytać, ponieważ są to dane wrażliwe - to nasza prywatna sprawa.

Jak relacjonowała kobieta, według niej szpital pozbył się problemu i odesłał ją do innego szpitala. Jak wskazuje jednak prokuratura, matka mogła przeprowadzić konieczne badanie nie w innym szpitalu, a "tuż za ścianą" w przyszpitalnej przychodni wobec której obowiązują inne zasady przyjmowania pacjentów. 

Czytaj więcej

W szpitalach leczy się głównie COVID. Pacjenci przypłacą to życiem

USG miało być przeprowadzone w Poradni Kardiologii Dziecięcej, która znajduje się obok oddziału, na który pierwotnie zgłosiła się kobieta. Przeprowadzane są tam świadczenia ambulatoryjne i nie ma żadnych wymogów co do szczepienia zarówno dziecka, jak i opiekuna. Opiekun prawny dziecka, Adrianna Ł. nie zastosowała się do polecenia – tłumaczy prok. Małgorzata Dziewońska z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Adrianna Ł., czyli matka pacjentki, której odmówiono przyjęcia wraz z innymi, m.in. Darią K. oraz Katarzyną K. zorganizowały 18 października protest przed domem lekarki oraz prywatną kliniką, w której pracuje. Na transparentach, które miały ze sobą widniały wtedy napisy: "Serduszko ważniejsze niż COVID", "Lekarz nie kat" oraz "Primum non nocere", które oznacza "Po pierwsze nie szkodzić". Za te właśnie treści kobietom grozi nawet trzy lata pozbawienia wolności. Prokuratura Wrocław Psie Pole postawiła im zarzuty nękania i także narażenia lekarki Małgorzaty R., specjalistki z dziedziny kardiologii dziecięcej na utratę zaufania niezbędnego do wykonywania zawodu lekarza.

Jak tłumaczy rzeczniczka prokuratury, same transparenty jak i okrzyki wobec pokrzywdzonej i jej bliskich wywołały u niej poczucie zagrożenia oraz naruszyło jej prawo do prywatności.

Akt oskarżenia został skierowany do sądu.

We wrześniu tego roku we wrocławskim szpitalu przy ul. Kamieńskiego jedna z dyżurujących lekarek odmówiła przeprowadzenia USG serca dziecka. Odmowa wynikała z zachowania matki pacjenta, która nie chciała przedstawić zaświadczenia o szczepieniu na Covid-19. Kobieta broniła swojego zdania tym, że lekarz nie powinien jej o to w ogóle pytać, ponieważ są to dane wrażliwe - to nasza prywatna sprawa.

Jak relacjonowała kobieta, według niej szpital pozbył się problemu i odesłał ją do innego szpitala. Jak wskazuje jednak prokuratura, matka mogła przeprowadzić konieczne badanie nie w innym szpitalu, a "tuż za ścianą" w przyszpitalnej przychodni wobec której obowiązują inne zasady przyjmowania pacjentów. 

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów