O pomysłach Ministerstwa Sprawiedliwości pisaliśmy na łamach "Rzeczpospolitej" w połowie września. Zamiast 25 lat pojawi się kara 30 lat pozbawienia wolności. Oczywiście za najpoważniejsze przestępstwa. Surowiej karani mają być także sprawcy tragicznych wypadków drogowych spowodowanych pod wpływem alkoholu.
Zmiany zakładają likwidację osobnej kary 25 lat więzienia i wprowadzenie elastycznego wymiaru kar. Dla przykładu: za zabójstwo grozi dziś więzienie od 8 do 15 lat, 25 lat albo dożywocie. Po reformie będzie to od 8 do 30 lat więzienia albo dożywocie. Z kolei za spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym dziś grozi od 5 do 15 lat więzienia, 25 lat albo dożywocie. Po reformie będzie to od 5 do 30 lat więzienia albo dożywocie. I kolejny przykład: za fałszerstwo pieniędzy dziś kodeks karny przewiduje od 5 do 15 lat albo 25 lat pozbawienia wolności. Po zmianie będzie groziło od 5 do 25 lat więzienia.
Czytaj więcej
Resort sprawiedliwości wraca do pomysłów sprzed lat. Sprawcy przestępstw nie będą mogli liczyć na pobłażliwość.
– Poczucie sprawiedliwości i konieczność odstraszania od dokonywania przestępstw wymagają, by zwłaszcza te najgroźniejsze spotykały się z możliwie surową karą. Dlatego zmiany zakładają ich zaostrzenie – wyjaśnia resort sprawiedliwości.
Z takim podejściem nie zgadza się Rzecznik Praw Obywatelskich. - W doktrynie prawa karnego od dawna wyrażany jest pogląd - poparty licznymi badaniami kryminologów - że o zapobiegawczym wpływie kary nie stanowi bynajmniej jej surowość, lecz nieuchronność - pisze w swojej opinii. - Zaostrzenie polityki karnej nie znajduje uzasadnienia także w świetle danych statystycznych Policji. Wynika z nich, że przynajmniej od 10 lat przestępczość w Polsce jednoznacznie wykazuje tendencję spadkową - dodaje.