Jędruch zarzucił w niej naruszenie przez funkcjonariuszy aresztu śledczego art. 3 europejskiej konwencji praw człowieka poprzez dopuszczenie się względem niego poniżającego i dyskryminacyjnego traktowania podczas kontroli osobistych. Zarzuty są na tyle poważne, że powinny motywować Służbę Więzienną oraz Ministerstwo Sprawiedliwości do podjęcia natychmiastowych czynności wyjaśniających.
Od 21 lutego 2006 r. do 5 października 2007 r. Jędruch, w związku z procesem karnym w jego sprawie, został osadzony w Areszcie Śledczym w Mysłowicach. Jak twierdzi, w tym czasie wielokrotnie narażony był na poniżające, nieludzkie, a także dyskryminacyjne traktowanie podczas kontroli osobistych. Każdorazowo po opuszczeniu celi w związku z obowiązkiem stawienia się w sądzie na rozprawie bądź z uczestniczeniem w spotkaniach na terenie aresztu śledczego z rodziną, pełnomocnikiem czy oskarżycielem zmuszony był do poddania się ww. przeszukaniom. Łącznie było ich 290. Ponadto, jego zdaniem, oględziny ciała w ramach kontroli osobistej przeprowadzane były z naruszeniem zasad wyznaczonych prawem. Mimo że odbywały się w specjalnie do tego przeznaczonym pokoju, według relacji Jędrucha każdorazowo w jego badaniu uczestniczyło do sześciu funkcjonariuszy, w tym także funkcjonariuszy płci przeciwnej, co jest sprzeczne z art. 116 § 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A80DA11605CADEF13E161B5CC9E65751?id=75003]kodeksu karnego wykonawczego[/link].
Zdaniem skarżącego nadmierne, przeprowadzane w niewłaściwy sposób kontrole osobiste związane były bezpośrednio z jego żydowskim pochodzeniem. Wielokrotnie padały w nich antysemickie żarty i zniewagi. W związku z powyższym Jędruch wystąpił 10 listopada 2007 r. do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ze skargą na czynności funkcjonariuszy Aresztu Śledczego w Mysłowicach przejawiające się w jego poniżającym, nieludzkim i dyskryminacyjnym traktowaniu związanym z kontrolami osobistymi.
Trudno oczywiście na tym etapie zweryfikować prawdziwość wszystkich zarzutów stawianych przez Jędrucha w skardze. Wydają się one jednak niezwykle poważne i nie można obok nich przechodzić obojętnie. Zgodnie z procedurą postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka rząd RP ma teraz czas na przedstawienie obserwacji do skargi i ustosunkowanie się do zarzutów. Działania rządu RP nie powinny się jednak sprowadzać do spełnienia proceduralnych wymogów.
Powszechną praktyką działania władz polskich jest wyjaśnianie sprawy czy podejmowanie działań naprawczych dopiero po tym, gdy zapadnie wyrok Trybunału w Strasburgu. Rodzi się w związku z tym pytanie, czy jest to faktycznie najlepsza praktyka. Przecież już sam tekst komunikacji skargi i przedstawione zarzuty, szczególnie te uzasadnione, mogą stanowić wystarczające narzędzie do tego, aby zastanowić się nad krajowymi regulacjami czy praktykami, a także nad tym, który z funkcjonariuszy państwa jest winny dokonanych naruszeń. Opóźnianie dokonywania takich kontroli naraża kolejne osoby na ryzyko naruszenia ich praw, a tym samym nieprzestrzegania zobowiązania wynikającego z konwencji.