Nieruchomości, rzeczy ruchome, środki płatnicze, dewizy, papiery wartościowe i świadczenia mające wartość pieniężną – to wszystko może dziś stracić przestępca, wobec którego sąd orzeknie przepadek korzyści majątkowej. Problem w tym, że najpierw prokuratorzy muszą takie dobra zabezpieczyć.Robią to coraz częściej, ale sądy zbyt rzadko ogłaszają przepadek mienia. Winien jest sędziowski konserwatyzm – twierdzą prawnicy. Najchętniej o przepadek wnosi skarbówka, jeśli prowadzi postępowanie o przestępstwa z kodeksu karnego skarbowego. Tylko w pierwszym półroczu tego roku wystąpiła do sądu w 58 tys. takich spraw.
Mienie, które przestępca zdobył w chwili popełnienia czynu zabronionego lub tuż po nim, jest uznawane za korzyść majątkową uzyskaną co najmniej pośrednio z przestępstwa. A to oznacza, że oskarżony musi udowodnić przed sądem, iż jego majątek pochodzi z legalnego źródła. Jeżeli tego nie uczyni, nawet gdy zdążył podarować samochód żonie, a teściowej biżuterię, to i tak je straci.Nowe, surowsze prawo weszło w życie 1 lipca 2003 r. Sądy wprawdzie zaczynają po nie sięgać coraz częściej, ale to i tak za mało.Ministerstwo Sprawiedliwości nie prowadzi oddzielnej statystyki rejestrującej przepadek korzyści majątkowych. Wszystkich orzeczonych przepadków (przedmiotów i korzyści) było w 2002 r. 6013, rok później – 7122, a w ubiegłym roku – 12 354.– Artykuł 45 kodeksu karnego, regulujący właśnie sprawy przepadku majątku pochodzącego pośrednio z przestępstwa, jest rzeczywiście zbyt rzadko stosowany – przyznaje dr Andrzej Deptuła. A jeśli już, to często udaje się ustalić pokrzywdzonego i wówczas do niego trafia odebrana korzyść. – Podstawową przeszkodą jest to, że czasem trzeba by wręcz przeprowadzać postępowanie dowodowe, by ustalić majątek sprawcy – tłumaczy sędzia Wojciech Małek.
Zapytani przez nas sędziowie orzekający od lat w głośnych, dużych procesach, przyznają, że nie korzystali z tego przepisu. Dlaczego? Przestępcy są bardzo czujni, jeśli chodzi o sprawy majątkowe, a kwestie pośredniego zdobycia majątku – bardzo trudne do ustalenia – tłumaczą. Przepis nie jest do końca jednoznaczny.Prof. Zbigniew Hołda z Uniwersytetu Jagiellońskiego twierdzi, że wprowadzona kilka lat temu instytucja powoli się przebija, ale widocznie jest na nią małe zapotrzebowanie. W niewielu sprawach można z niej skorzystać – uważa. Wygląda na to, że dużo mniej konserwatywni są w tych sprawach prokuratorzy.
W ubiegłym roku śledczy zamrozili dobra na kwotę blisko 350 mln zł. Dwa lata temu było to prawie 400 mln zł.
– Stosujemy prawo z coraz lepszym skutkiem. Prokurator jest od skutecznego zabezpieczenia majątku, reszta należy do sądu – mówi prokurator Katarzyna Kuskielska i na dowód przytacza statystyki. W 2003 r. wydano wobec 6747 osób postanowienia o zabezpieczeniu mienia o łącznej wartości 134 659 385 zł. Dwa lata temu (w 2005 r.) postanowienia takie wydano wobec 27 336 osób, o wartości 399 251 499 zł, rok temu wobec 61 tys. osób, o wartości 346 894 584 zł. Rezultaty są dobre, ale nadal jest szansa na jeszcze skuteczniejsze pozbawianie sprawców przestępstw wszelkich odniesionych z nich korzyści. Nawet najbardziej aktywne prokuratury w Polsce jeszcze nie w pełni korzystają z nowego prawa.