Najczęściej (poza np. tajemnicą spowiedzi) prokurator czy sąd mogą sięgnąć po informacje nimi objęte. Takie uprawnienie daje im kodeks postępowania karnego, jeśli ujawnienie chronionych informacji ma posłużyć dobru śledztwa.
Na ujawnienie tajemnicy państwowej (zarówno gdy chodzi o zeznania świadka, jak i o okazanie dokumentu) potrzebna jest zgoda urzędu, który jest jej dysponentem. Nie może on działać dowolnie. Zwolnienia z tajemnicy (występuje o nie sąd, a w śledztwie prokurator) może bowiem odmówić tylko wtedy, gdyby jej ujawnienie mogło wyrządzić państwu poważną szkodę.
Jeśli chodzi o tajemnicę służbową, to sąd lub prokurator też może zwolnić świadka z jej dochowania bądź zażądać tajnego dokumentu. Jednak np. notariusze, adwokaci, radcowie prawni, lekarze lub dziennikarze mogą być przesłuchiwani co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a danej okoliczności nie da się ustalić na podstawie innego dowodu (art. 180 kodeksu postępowania karnego).
O tajemnicy statystycznej kodeks milczy.
Zdaniem prof. Piotra Kruszyńskiego, znanego karnisty z Uniwersytetu Warszawskiego, nie ma przeszkód, by prokurator sięgał także po tajemnice statystyczne, oczywiście przy zachowaniu formalnych wymogów k.p.k. Tak więc musi się toczyć śledztwo, a prokurator ma wydać formalne postanowienie. Dochodzi wtedy do konfliktu wartości: ochrony statystyki państwowej i dobra śledztwa. Tyle że przy uchylaniu każdej tajemnicy dochodzi do takich kolizji.