Niekonstytucyjny okazał się art. 247 § 1 kodeksu postępowania karnego, na którym prokuratura oparła w 2006 r. zatrzymanie byłego ministra Emila Wąsacza, a potem kilku innych osób. Wczorajszy wyrok Trybunału wejdzie jednak w życie dopiero za rok. Trybunał uznał bowiem, że choć niekonstytucyjny, to do czasu zmiany prawa przez Sejm (który pracuje nad zmianą kodyfikacji karnej) powinien pozostać w systemie prawnym. Tyle że teraz – jak to uzasadniał sędzia Marian Grzybowski – każdy, kto go zechce zastosować, musi mieć świadomość działania niezgodnego z konstytucją.
Wniosek do TK złożył rzecznik praw obywatelskich. Dlaczego? Bo po zatrzymaniu Emila Wąsacza Prokuratura Krajowa na jego pytanie o podstawę prawną podała właśnie wymieniony przepis. Po analizie okazało się, że brak w nim jakichkolwiek przesłanek uzasadniających zastosowanie tego surowego środka.
– Wolność osobista to fundamentalne prawo obywatelskie i wszelkie zasady i tryb jej ograniczania muszą być ściśle określone w ustawie i stosowane tylko wówczas, gdy jest to niezbędne do ochrony innych wartości konstytucyjnych – mówił na rozprawie w imieniu rzecznika dyrektor Piotr Sobota.
Poseł Ryszard Kalisz, który uczestniczył w uchwalaniu zmian w k.p.k. przed kilku laty, powiedział, że posłom nie wystarczyło wyobraźni, by przewidzieć, że prokuratura zechce wykorzystywać przepis do przymusowego doprowadzania świadków bez podstaw i potrzeby. Ale prokurator Wiesław Nocuń w tej ostatniej kwestii nie zgodził się z posłem i postulował odroczenie wyroku o rok.
Trybunał przychylił się do tego wniosku, ponieważ ustawa nie może pozostawiać prokuraturze nieograniczonej swobody, bo przestaje chronić obywatela przed arbitralnością władzy. Trybunał przyznał, że art. 247 § 1 narusza też zasadę proporcjonalności, bo nie da się dowieść, że bez zastosowania przymusowego doprowadzenia niemożliwe jest wykrycie sprawcy przestępstwa i pociągnięcie go do odpowiedzialności w rozsądnym terminie (sygn. K34/06).