Zanim sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, bezskutecznie próbowały ją zakończyć sądy niższej instancji.
Dwa lata temu drogówka złapała Mirosława P. na jeździe po pijanemu. Kilka dni po pierwszym zajściu znów jechał na podwójnym gazie, a w dodatku uderzył w drzewo. Na skutek wypadku ucierpiał pasażer Tadeusz M.
Skutki okazały się dla niego bardzo poważne – miał złamany kręgosłup. Sprawa trafiła do sądu. Do procesu w charakterze oskarżyciela posiłkowego przystąpiło m.in. jedno z towarzystw ubezpieczeniowych.
Sąd Rejonowy w O. skazał P. na półtora roku więzienia (w zawieszeniu na cztery lata) i orzekł zakaz prowadzenia pojazdów na pięć lat. Wyrok zaskarżyli prokurator i pełnomocnik towarzystwa. Pierwszy – na niekorzyść skazanego (że kara jest zbyt łagodna). Drugi zarzucał obrazę przepisów postępowania i wnosił o uniewinnienie oskarżonego ewentualnie o uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Sąd, do którego apelacje trafiły, zastanawiał się, czy ta wniesiona przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego (towarzystwo) na korzyść oskarżonego jest w ogóle dopuszczalna. Wezwał więc go do wykazania tzw. gravamen (czyli interesu występowania w takim właśnie charakterze).