Władza udaje, że rządzi. Kryzys finansowy nadchodzi wielkimi krokami. Media są w dużej mierze partyjne. Polska piłka nożna chyli się ku upadkowi, ale za to w modzie męskiej królują koszmarne fryzury na czeskiego piłkarza i wąsy. Prawda, że podobieństw między końcówką lat 80. a rokiem 2025 jest całkiem sporo?
Dekadę sprzed przełomu pamiętam całkiem dobrze. Maturę zdawałem w roku 1989. Ba, załapałem się nawet na wizyty SB w liceum i rozmowy w Rejonowym Urzędzie Spraw Wewnętrznych, choć to jest raczej historia na książkę niż felieton. Zresztą zacząłem ją już pisać i może za jakiś czas ktoś z Państwa zechce to przeczytać. A zatem pamiętam czasy sprzed ustrojowej transformacji nieźle, ale jedno wciąż pozostaje dla mnie zagadką: jak wtedy godziliśmy to, co prywatne, z tym, co publiczne? Przecież ludzie żyli zupełnie normalnie. Nastolatkowie chodzili do szkoły, ich rodzice do pracy, może nie wszystko było dostępne w sklepach, ale naprawdę nie pamiętam, żeby ktoś nie miał co jeść. A jeździłem wtedy bardzo dużo po Polsce, od Bieszczadów po Świnoujście, bo za granicę jeździć się nie dało. Owszem, było szarawo na ulicach, tyle że nikt tego nie zauważał, bo żyliśmy tak od zawsze. No i do tego kwitło życie towarzyskie. Mało kto miał telefon, w telewizji nie bardzo było co oglądać, egzotyczne wojaże nie wchodziły w rachubę, więc ludzie się nieustannie odwiedzali. Często bez zapowiedzi, co dziś się już nie zdarza.