Komenda Wojewódzka Policji w Lublinie zawarła z Januszem Z. umowę na odpłatne usługi holowania, przewozu i parkowania pojazdów zabezpieczonych dla potrzeb dochodzeniowo-śledczych z terenu działania KPP w Łęcznej. Umowa przewidywała, że Janusz Z. będzie odpowiadał za uszkodzenia i braki w wyposażeniu i ładunku przewożonych pojazdów od chwili przyjęcia od zamawiającego policjanta pisemnego protokołu, jak również za szkody wynikłe z niewłaściwego przechowywania pojazdów.
W rzeczywistości protokoły nie były sporządzane, a Janusz Z. wykonywał usługi na podstawie telefonicznych zgłoszeń od policjantów.
W nocy 1 grudnia 2006 r. z ogrodzonego i strzeżonego parkingu skradziono mercedesa sprintera, którego kilka miesięcy wcześniej policjanci zatrzymali jako dowód w sprawie. Janusza Z. nie było wtedy na parkingu. Kluczyki do skradzionego auta pozostawił w szafce, w budynku stróżówki.
Sąd Rejonowy w Przeworsku zasądził od Skarbu Państwa KPP w Łęcznej na rzecz właściciela samochodu 37 285 zł, z czego 30 tys. zł to równowartość samochodu, a reszta koszty procesu, opinii biegłego i odsetki ustawowe. Takiej też kwoty zażądał od właściciela parkingu lubelski wojewódzki komendant policji.
Spór sprowadzał się do ustalenia, czy strony zawarły umowę przechowania (jak twierdziła policja), czy umowę najmu (jak przekonywał Janusz Z.). Janusz Z. podnosił, że nie został sporządzony pisemny protokół przekazania samochodu, nie doszło więc do zawarcia umowy przechowania, ale umowy najmu miejsca postojowego.