Kara ograniczenia wolności od lat traci na popularności. W 2012 r. na ponad 420 tys. skazanych przez sądy rejonowe tylko 12 proc. usłyszało wyrok kary ograniczenia wolności (przy ponad 60 proc. kar więzienia). Rok wcześniej było to 16 proc. Teraz skazani mają z pensji płacić na cele społeczne. Do pracy będą też mogli chodzić z elektroniczną bransoletą. Projekt zmian w kodeksie karnym jest już gotowy.
Więzienie to ostateczność
Nowa kara ograniczenia wolności będzie trwała najkrócej miesiąc, najdłużej dwa lata. Polegać ma na orzeczeniu łącznie lub osobno kilku rodzajów kar: pracy społecznej, obowiązku noszenia elektronicznej bransolety, czyli jej wykonywania w systemie dozoru elektronicznego, wyprowadzce z mieszania i powstrzymaniu się od kontaktu z konkretną osobą oraz potrąceniu miesięcznie od 10 do 20 proc. wynagrodzenia na cel społeczny wskazany przez sąd.
84 tys. więźniów przebywa obecnie za kratkami
– Kiedy skazany pracuje, nie ma powodu, by nie płacił – tłumaczy „Rz" prof. Andrzej Zoll, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy ministrze sprawiedliwości, autor propozycji. W trakcie tego rodzaju kary ograniczenia wolności skazany nie będzie mógł porzucić pracy. Ten warunek wyraźnie zastrzeże sąd w wyroku.
12 proc. orzekanych kar przez sądy rejonowe to ograniczenie wolności. Sędziowie wolą wysłać winnych do więzienia