Jeśli przyjąć za dobrą monetę wyjaśnienia poseł Anny Grodzkie, że nie zauważyła kolizji z innym autem, jaka się jej przytrafiła wieczorem na warszawskim Mokotowie, to narzuca się pytanie, może nieco przewrotne: jak zabezpieczyć się przed nie zauważeniem kolizji. Kierowca, który nie zauważy stłuczki i pojedzie dalej naraża się bowiem na bardzo surową odpowiedzialność.
- Nie uciekałam z miejsca wypadku ! To tamten kierowca mnie wyprzedzał i zajechał mi drogę, kiedy skręcałam w lewo i wtedy musiał mnie stuknąć, ale niczego nie poczułam - to wersja posłanki. Wersja drugiego kierowcy jest taka, że to posłanka nie chciała się zatrzymać, mimo że dawał jej znaki i zatrzymał ją dopiero na światłach. Policja mówi, że jeżeli okaże się że winna jest posłanka to wystąpi o uchylenie jej immunitetu.
- Tłumaczenie, że kierujący samochodem osobowym nie zauważył „kontaktu" z innym pojazdem brzmi niewiarygodnie. Każdy kto choć raz znajdował się w takim pojeździe w chwili stłuczki lub nawet otarcia się o inny pojazd czy przeszkodę wie, że odczucie wewnątrz pojazdu jest takie, jakby obok doszło do eksplozji - mówi adwokat Rafał Sarbiński.
- Takich spraw jest bardzo dużo, w większości wypadków trudno uwierzyć, że kierowca nie zauważył kolizji - wskazuje adwokat Tadeusz Wolfowicz, specjalizujący się w sprawach będących skutkiem wypadków drogowych. - Jest to czasem możliwe na parkingu przy bardzo małych prędkościach ale nie na ulicy, w większości przypadków podejrzani zwyczajnie idą w zaparte, nie przyznają się do winy, ale sądy nie ulegają tym tłumaczeniom. - Trzeba zresztą powiedzieć, że współczesne warunki na jezdni, wzmożony ruch, wymaga od kierowcy wzmożonej uwagi i czujności co się dzieje wokół auta i na drodze - dodaje adwokat.
Przy „przeoczeniu stłuczki" i kontynuowaniu jazdy dalej, w najlepszej dla kierowcy wersji, wchodzi w rachubę wykroczenie z art. 86 Kodeksu wykroczeń, który w wypadku nie zatrzymania się na miejscu wypadku daje możliwość orzeczenia zakazu prowadzenia pojazdów. Policja ma pod ręką także art. 97 Kodeksu wykroczeń, który przewiduje karalność za naruszenie innych przepisów prawa o ruchu drogowym, a nie zatrzymanie pojazdu po wypadku jest niezależną od samego zdarzenia (kolizji) podstawą odpowiedzialności.