Żeby im się odechciało - dla "Rzecz o Prawie" Mariusz Królikowski

Uwagi ministra mogą być odbierane jako próba nacisku na sąd odwoławczy i wywołać efekt mrożący.

Publikacja: 09.09.2017 07:30

Żeby im się odechciało - dla "Rzecz o Prawie" Mariusz Królikowski

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

Szerokim echem odbiła się ostatnio sprawa wniosków o tymczasowe aresztowanie byłych menedżerów zakładów chemicznych w Policach. Może nie tyle sama sprawa, ile towarzyszące jej okoliczności, a zwłaszcza wypowiedzi ministra sprawiedliwości – krytyczne wobec decyzji sądu o odmowie aresztowania. Zainteresowały też niedawne informacje o wszczęciu śledztwa w sprawie domniemanych nieprawidłowości w wyznaczaniu składów do tych spraw.

Oczywiście trudno o jednoznaczne komentarze prawne, gdy sprawę zna się tylko z informacji medialnych. Bez znajomości akt sprawy jakiekolwiek kategoryczne tezy nie powinny być stawiane. Niemniej pewne zagadnienia komentarza wymagają.

Po pierwsze, jest to kwestia prawa do krytyki orzeczeń sądowych. Oczywiście każdy obywatel – nie wyłączając polityków – ma prawo do takiej krytyki. Sam znam wiele orzeczeń sądowych, z którymi się nie zgadzam, i jest to rzecz zupełnie normalna w praktyce stosowania prawa.

Niemniej nie jest dobrze, jeśli ostrej krytyki orzeczenia dokonuje minister sprawiedliwości, który z jednej strony jest szefem prokuratury, czyli w istocie stroną postępowania, a z drugiej – nadzorcą sądów o bardzo szerokich, ostatnio wydatnie poszerzonych uprawnieniach. Tym gorzej, gdy takie uwagi wygłaszane są publicznie, przed prawomocnym rozstrzygnięciem danej kwestii. Takie działania mogą bowiem być odbierane jako próba nacisku na sąd odwoławczy i wywołać „efekt mrożący".

Minister jest smutny

Minister Ziobro wykazał się zupełnym niezrozumieniem istoty postępowania sądowego, wyrażając głębokie zasmucenie, że funkcjonariusze CBA i prokuratorzy wykonali dużo pracy, a nie zakończyło się to spektakularnymi aresztowaniami. Otóż, oczywistością jest, że niekiedy ciężka praca organów ścigania i prokuratorów kończy się na przykład uniewinnieniem. Podobnie jak ciężka praca obrońców nieraz kończy się wyrokiem skazującym. Sprawę się czasem wygrywa, a czasem przegrywa. Oczekiwanie, że będą zapadały orzeczenia zawsze zgodne z wolą jednej ze stron (w tym wypadku prokuratora), cokolwiek zaskakuje.

Druga kwestia to wszczęcie śledztwa w sprawie trybu rozpoznania wniosków aresztowych. Co prawda prokurator krajowy Bogdan Święczkowski zastrzegł, że sprawa nie dotyczy merytorycznej strony postanowień sądowych, jedynie trybu wyznaczania składów orzekających, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wszczęcie śledztwa ma jednak związek z faktem, że prokuratura przegrała sprawy o tymczasowe aresztowania, co zasmuciło zwierzchnika wszystkich prokuratorów.

Nie wnikając w kwestie merytoryczne sprawy o niegospodarność (tego rodzaju sprawy często bywają skomplikowane i niejednoznaczne dowodowo), trzeba stwierdzić, że prokurator Święczkowski myli się w kilku istotnych zagadnieniach proceduralnych. Otóż nie jest prawdą, że na posiedzenia „zgodnie z zasadami kodeksu postępowania karnego oraz przepisami regulującymi organizację i ustrój sądów, sędziów powołanych do orzekania w sprawie wyznacza się w kolejności według wpływu spraw oraz jawnej dla stron listy sędziów danego sądu lub wydziału". Cytowany przepis art. 351 § 1 k.p.k. (notabene już uchylony) dotyczy bowiem rozpraw, a nie posiedzeń.

Takich przepisów nie ma

Zasada przydziału według kolejności wpływu na posiedzenia nie obowiązuje, a regułą jest rozpoznawanie wniosków aresztowych przez sędziego pełniącego dyżur. Co ciekawe, w aktualnej wersji regulaminu urzędowania sądów powszechnych nie ma jednoznacznego określenia sposobu przydziału spraw sędziom dyżurującym, istnieje jedynie odesłanie do zakresu czynności danego sędziego. Nie można jednak z tego wyciągać wniosków, że wszystkie dyżury aresztowe w Polsce wiążą się nieprawidłowym wyznaczaniem składu sędziowskiego.

Generalną zasadą jest rozpoznanie wniosku aresztowego przez sędziego pełniącego dyżur. Co jednak, gdy jednorazowo wpłynie wiele takich wniosków w skomplikowanej, wielotomowej sprawie, a na rozpoznanie wszystkich jest nieprzekraczalna (bo określona w art. 41 ust. 3 konstytucji) granica 24 godzin? Oczywiście pojedynczy sędzia dyżurny nie zdąży w tym czasie zapoznać się z aktami, przesłuchać wszystkich podejrzanych (mogą składać obszerne wyjaśnienia), wydać postanowień i jeszcze napisać należycie uzasadnień.

W takiej sytuacji niezbędne jest pozyskanie pomocy innych sędziów z wydziału. Zasada rozpoznania wniosku w ciągu 24 godzin ma bowiem charakter nadrzędny i należy uczynić wszystko co możliwe, aby temu zadaniu sprostać. Nie jest więc niczym nadzwyczajnym, że przewodniczący wydziału (prezes sądu) wyznacza do rozpoznania grupy wniosków sędziów, którzy w danym dniu dyżuru nie pełnią. Co więcej, to właściwie działanie niezbędne dla prawidłowego i terminowego rozpoznania wniosków. Faktem jest, że brakuje przepisów ustawowych i regulaminowych, które wprost regulują taką sytuację, jednakże z ogółu czynności przewodniczących wydziałów (§ 57 regulaminu) wynika obowiązek kierowania pracą wydziału i podejmowania działań zapewniających sprawne funkcjonowanie podległej jednostki.

Niestety, ani prokurator Święczkowski w swoim wystąpieniu medialnym, ani Prokuratura Krajowa w oficjalnym komunikacie nie podali, jakie to przepisy postępowania mogły zostać naruszone podczas wyznaczania składu posiedzeń. Nie podali, gdyż takich przepisów odnoszących się do posiedzeń aresztowych wyznaczanych w czasie dyżurów po prostu nie ma. Trudno więc dociec, na czym jest oparte podejrzenie popełnienia przestępstwa w tym zakresie, będące przecież podstawą wszczęcia śledztwa. Być może są jakieś okoliczności, które nie zostały ujawnione opinii publicznej, ale to, co zostało podane w komunikacie, takich podejrzeń stwarzać nie powinno.

Podobnie należy ocenić kwestię zmiany składu orzekającego w postępowaniu odwoławczym. Z informacji podanych przez przedstawiciela Sądu Okręgowego w Szczecinie wynika, iż zmiana referenta nastąpiła wskutek nieobecności w pracy z powodu choroby. Dla czynności niecierpiących zwłoki daje do tego wprost podstawę w §60a regulaminu. Również w tym przypadku nie widać przesłanek pozwalających na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, jeżeli oczywiście nie istnieje tu jakieś drugie dno, które przez prokuraturę nie zostało ujawnione.

Słodki smak zemsty

Dalsze stwierdzenia prokuratora krajowego są jeszcze dziwniejsze. Stwierdził on m.in., iż tryb procedowania sądu i odroczenie sporządzenia pisemnego uzasadnienia decyzji utrudniły merytoryczną jej ocenę i procesowe ustosunkowanie się do niej. Muszę przyznać, że zdziwienie prokuratora budzi spore zaskoczenie. Instytucja odroczenia uzasadnienia postępowania (art. 98 § 2 k.p.k.) jest bowiem znana i dość szeroko wykorzystywana, zwłaszcza w sprawach zawiłych, a do takiej kategorii sprawa „afery polickiej" z pewnością się zalicza.

Jeszcze większe zdziwienie musi budzić teza, jakoby odroczenie sporządzenia uzasadnienia na siedem dni miało utrudnić ocenę i skuteczne zaskarżenie danego postanowienia. Uzasadnienie to jest bowiem doręczane prokuratorowi, a termin do złożenia zażalenia biegnie od momentu doręczenia. Na czym więc miałoby polegać to utrudnienie dla prokuratury? Wydaje się, że jest to wręcz ułatwienie, bo termin do złożenia zażalenia nie biegnie od dnia wydania orzeczenia, tylko od doręczenia, czyli w praktyce jest dłuższy.

Poważne wątpliwości budzi kwestia naruszenia art. 252 § 3 k.p.k., zgodnie z którym zażalenie powinno być rozpoznane w ciągu siedmiu dni od wpłynięcia akt sprawy do sądu odwoławczego. Nie wiemy, w jakim terminie wpłynęły do Sądu Okręgowego w Szczecinie. Prokurator Święczkowski podaje bowiem termin nie od wpłynięcia akt, tylko od posiedzenia Sądu Rejonowego (ponad miesiąc). Uwzględniając czas na odroczenie sporządzenia uzasadnienia (siedem dni), złożenie zażalenia (siedem dni) i czas niezbędny na przepływ korespondencji, miesięczny termin zakończenia postępowania w obu instancjach nie wydaje się nadmiernie długi. Zwłaszcza że termin ten ma charakter instrukcyjny, a jego naruszenie nie wywołuje negatywnych skutków prawnych.

W tych okolicznościach trudno się dziwić, że wielu komentatorów uznało wszczęcie śledztwa w tej sprawie za przejaw swoistej zemsty prokuratury na sędziach za niekorzystne dla siebie rozstrzygnięcia. Co prawda śledztwo nie dotyczy (bo dotyczyć nie może) istoty sprawy, ale kwestii proceduralnych i organizacyjnych, niemniej bez wątpienia powstaje „efekt mrożący" wśród wszystkich sędziów rozpoznających wnioski o tymczasowe aresztowanie. Skoro bowiem nieuwzględnienie wniosków strony może skutkować nie tylko postępowaniem dyscyplinarnym, ale i karnym...

Trzeba zauważyć, że nie jest to pierwszy przykład stosowania przez przedstawicieli władzy presji na sędziów rozstrzygających poszczególne sprawy. Z niedawnej przeszłości znamy sprawę wiceministra Patryka Jakiego, który po niekorzystnej dla niego decyzji procesowej groził sędzi prowadzącej jego sprawę podstępowaniem dyscyplinarnym. Na pomysł postępowania karnego jeszcze wówczas nie wpadł.

Coraz bardziej pomysłowi

Ale już w sprawie wynagrodzenia biegłych przyznanego w toku procesu dotyczącego śmierci ojca Zbigniewa Ziobry prokuratura wszczęła postępowanie. Dotyczy ono bezpośrednio działań procesowych sędzi Agnieszki Pilarczyk, która uniewinniła w pierwszej instancji lekarzy od zarzutów w tej sprawie.

Jak widać, inwencja prokuratorów się rozwija. Ze szkodą dla kwestii niezawisłości sędziowskiej. A przede wszystkim dla występujących przed sądami obywateli.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Płocku, prezesem Oddziału Płockiego SSP Iustitia

Szerokim echem odbiła się ostatnio sprawa wniosków o tymczasowe aresztowanie byłych menedżerów zakładów chemicznych w Policach. Może nie tyle sama sprawa, ile towarzyszące jej okoliczności, a zwłaszcza wypowiedzi ministra sprawiedliwości – krytyczne wobec decyzji sądu o odmowie aresztowania. Zainteresowały też niedawne informacje o wszczęciu śledztwa w sprawie domniemanych nieprawidłowości w wyznaczaniu składów do tych spraw.

Oczywiście trudno o jednoznaczne komentarze prawne, gdy sprawę zna się tylko z informacji medialnych. Bez znajomości akt sprawy jakiekolwiek kategoryczne tezy nie powinny być stawiane. Niemniej pewne zagadnienia komentarza wymagają.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO