Inspekcja Transportu Drogowego, która od ponad pół roku zarządza fotoradarami, nie wysyła do kierowców zdjęć – ujawniło w ubiegłym tygodniu radio RMF FM. Oznacza to, iż aby udowodnić, że to nie my prowadziliśmy auto, któremu urządzenie zrobiło zdjęcie musimy odwołać się bezpośrednio do sądu.
Tłumacząc działania ITD, ministerstwo powołuje się na rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 22 lutego 2002 r. w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego (Dz. U. Nr 20, poz. 201, z późn. zm.).
Dzisiaj radio opublikowało na swojej stronie internetowej pismo z wyjaśnieniami Ministerstwa Transportu. Resort kierowany przez Sławomira Nowaka tłumaczy, iż w „obecnym stanie prawnym brak jest podstaw, aby organ prowadzący czynności w sprawie o wykroczenie (np. straż gminna lub miejska, Inspekcja Transportu Drogowego) wysyłał fotografie z urządzenia rejestrującego do wglądu uczestników postępowania".
Ministerstwo Transportu przekonuje, że przesyłanie fotografii „z automatu" byłoby sprzeczne z interesami organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a ponadto przypomina, iż w przeszłości (przed nowelizacją przepisów) fotografie były przez straże gminne (miejskie) wysyłane i praktyka dowiodła, że gdy właściciel pojazdu otrzymywał zdjęcie z urządzenia rejestrującego i zarazem informację na ile twarz kierującego jest wyraźna, często wykorzystywał je do uniknięcia odpowiedzialności, np. wykorzystując niewyraźną twarz na fotografii wskazywał osobę trzecią, która faktycznie nie kierowała pojazdem.
„W sytuacji, gdy właściciel nie ma wglądu do fotografii na tym etapie postępowania, ma również świadomość, że wskazując osobę trzecią, która nie kierowała pojazdem ryzykuje odpowiedzialnością karną (art. 235 Kodeksu karnego)"