Kolejna odsłona w sporze między prokuraturą a strażami miejskimi dotyczącym fotoradarów stacjonarnych. Są już wyroki sądowe na korzyć mundurowych.
– Sąd Rejonowy w Szczecinku ukarał pierwszych kierowców, którzy zostali sfilmowani na przekroczeniu prędkości, a nie chcieli zapłacić mandatu, powołując się na opinię Andrzeja Seremeta w sprawie fotoradarów. Dostali mandaty – mówi Waldemar Lada, komendant z Białego Boru. Podobne wyroki zapadały już m.in. w Człuchowie i Bochni.
Komendant Lada zauważa, że 6 sierpnia Sąd Okręgowy w Słupsku uchylił co prawda wyrok dotyczący kierowcy, który o 13 km przekroczył prędkość w Kobylnicy, ale w uzasadnieniu wyraźnie stwierdził, że straż miejska ma prawo używać fotoradarów stacjonarnych (o ile ma na to zgodę GITD, a w tym przypadku jej nie było, stąd wyrok). Na orzeczenie słupskiego sądu o prawie używania stacjonarnych fotoradarów przez straż powołuje się teraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w odpowiedzi na zapytanie komendanta stołecznej formacji. Resort zapowiada w niej, że postara się, aby Krajowa Rada Bezpieczeństwa w Ruchu Drogowym (nadzoruje administrację rządową w sprawach ruchu drogowego) podjęła stosowne kroki, by w przyszłości nie było problemów z różną interpretacją prawa przez publiczne organy – jak w sprawie fotoradarów.
Stanowiska te nie mają jednak wpływu na Prokuraturę Generalną. Ta broni nie składa. W tym tygodniu ma zdecydować, czy wystąpi z kasacją do Sądu Najwyższego dotyczącą ukarania kierowcy przez straż za pomocą fotoradaru.
– Jeśli używano tam urządzeń przenośnych, kasacji nie złożymy, ale wystąpimy do SN z pytaniem prawnym w tej sprawie – zapowiada Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej.