W czerwcu rząd przyjął zmiany w kodeksie karnym, w którym zaostrzył przepisy dla pijanych kierowców. Zmiany przygotowano po serii tragicznych wypadków. Kierowcy mają czasowo tracić prawo jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkość o 50 km/h i więcej. Za jazdę w tym czasie bez dokumentu kara zostanie przedłużona o pół roku.
Nietrzeźwi sprawcy wypadków drogowych mają też dostawać po kieszeni. Obowiązkowe świadczenia pieniężne w minimalnej kwocie 5 tys. zł lub 10 tys. zł nawiązki w stosunku do recydywistów to niemałe kwoty.
Projekt do zaopiniowania trafił do Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego działającej przy ministrze sprawiedliwości. Ta właśnie wydała pełną krytycznych uwag opinię.
„Zmiany prawa karnego nie mogą być dyktowane względami emocjonalnymi, mającymi najczęściej źródło w przekazach medialnych dotyczących konkretnych przypadków naruszeń prawa. Populizm penalny jest bowiem sprzeczny z podstawowymi zasadami państwa prawnego" – pisze komisja w opinii.
Zauważa, że rząd, uzasadniając zmiany, wskazuje, iż liczba prowadzących pojazd mechaniczny w stanie nietrzeźwości wciąż jest wysoka i że nastąpił nieznaczny tylko spadek tej liczby w ostatnich latach. Komisja przywołuje dane: w 2013 r. spadek wyniósł 7 proc., a w 2012 r. 14 proc., trudno więc mówić o nieznacznym spadku – zauważają autorzy opinii. Krytykują także przepis o świadczeniu pieniężnym i nawiązce. To nic innego jak obligatoryjna grzywna, która może być orzekana niezależnie od rodzaju orzeczonej kary (którą może też być grzywna). Projektowane zaostrzenie odpowiedzialności karnej nie znajduje uzasadnienia w danych empirycznych, a tym samym nie respektuje konstytucyjnej zasady „konieczności".