Od wielu lat, chcąc wypożyczyć sprzęt: narty, deski snowboardowe, sanki czy łyżwy, zostawiamy w wypożyczalni dowód osobisty w zastaw. Wielu czytelników pyta, czy żądanie dokumentu jest praktyką zgodną z prawem. Głos w tej sprawie zabrał nawet prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Przypomina, aby w zastaw nie zostawiać dowodów osobistych ani innych dokumentów potwierdzających tożsamość, jak np. paszport, prawo jazdy czy legitymacja szkolna lub studencka.
Warto pamiętać, że nikt zgodnie z prawem nie może tego od nas wymagać. Dokumenty są wydawane w celach ściśle określonych przepisami prawa. Zawierają wskazany tam katalog danych osobowych, który jest szerszy niż ten, jaki można uznać za niezbędny dla realizacji celu, jakim jest wypożyczenie sprzętu.
Zatrzymanie dokumentu potwierdzającego tożsamość prowadzi do naruszenia nie tylko krajowych przepisów, ale i zasad zawartych w ogólnym rozporządzeniu o ochronie danych (RODO). Chodzi o zasady: zgodności z prawem, ograniczenia celu oraz adekwatności (art. 5 RODO).
To jeszcze nie wszystko. Przy wypożyczaniu sprzętu często jest stosowane kopiowanie dokumentów tożsamości. W tym przypadku Urząd także zaleca zachowanie ostrożności. Taka praktyka naraża nas na te same niebezpieczeństwa jak oddanie dokumentu w zastaw. Dlatego nie gódźmy się na to, nawet gdy przedsiębiorca tłumaczy, że jest to wymagane do dochodzenia ewentualnych roszczeń, np. za zniszczony czy niezwrócony sprzęt. Do tego powinno wystarczyć spisanie z dokumentu informacji, które będą pomocne przy dochodzeniu ewentualnych roszczeń, np. imienia i nazwiska czy numeru PESEL. Przetwarzanie wszystkich danych widniejących np. w dowodzie osobistym jest nieuzasadnione.
Jeżeli jednak przedsiębiorca spisał dane z dowodu osobistego, to domagajmy się, by po tym, gdy oddamy wypożyczony sprzęt, usunął je albo zwrócił nam formularz lub notatkę, na których je zapisał. Warto tego dopilnować.