Takie przepisy mają być wprowadzone do planowanej ustawy o prawach pacjenta – dowiedziała się „Rz”.
W tej chwili odszkodowanie za błąd medyczny z reguły trzeba wywalczyć przed sądem. W ubiegły czwartek Naczelna Izba Lekarska i Instytut Praw Pacjenta apelowały, by to zmienić. Ich zdaniem należy się zastanowić, czy w Polsce nie wprowadzić rozwiązań podobnych do tych, które obowiązują np. w Szwecji lub we Francji. Tam za niektóre szkody powstałe w trakcie leczenia, np. za zakażenie szpitalne czy błędną diagnozę, odszkodowanie dostaje się automatycznie. Nie trzeba przed sądem udowadniać, z czyjej winy doszło do błędu.
– Takie rozwiązania są korzystne i dla pacjentów, którzy nie muszą walczyć o pieniądze, i dla środowiska medycznego – mówi dr Dorota Karkowska z Instytutu Praw Pacjenta, prawnik z Uniwersytetu Łódzkiego.
[wyimek]Kilkuletni proces jest uciążliwy dla poszkodowanych, bo pieniędzy potrzebują głównie na leczenie[/wyimek]
Jak to może być istotne, pokazuje przykład naszego czytelnika. To młody chłopak, który od dzieciństwa miał przetaczaną krew. Po latach leczenia w różnych szpitalach nie jest w stanie udowodnić, w którym został zakażony żółtaczką zakaźną typu C. Na dodatek placówki bronią się, że wirusem można zakazić się nie tylko w szpitalu. O odszkodowaniu nie ma co marzyć. – W tej chwili w sporach ze szpitalem pacjent musi się wykazać specjalistyczną wiedzą medyczną, której zazwyczaj po prostu nie ma – przyznaje Marcin Mikos z Polskiego Towarzystwa Prawa Medycznego.