NIK, w przeciwieństwie do łódzkiej prokuratury, dostrzegła rażące nieprawidłowości w działaniu łódzkiej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Prokuratura umorzyła w grudniu 2011 r. śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez Danutę Zakrzewską, dyrektorkę łódzkiej OKE, która w ubiegłym roku unieważniła 53 absolwentom dwóch liceów z Ostrowca Świętokrzyskiego egzamin z chemii. Uznała, że ściągali, i przekreśliła im możliwość podjęcia studiów od razu po ukończeniu liceum.
Wina bezsporna
Grzegorz Buczyński, dyrektor Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego NIK, wskazuje, że OKE nie ustaliła warunków, w jakich przeprowadzano egzamin maturalny, nie udokumentowała prowadzonych działań, przede wszystkim zaś nie uzasadniła podjętych decyzji.
– Kontrola NIK pokazała to, co twierdzimy od początku: że procedura jest kulawa, funkcjonuje tylko na papierze i że się jej nie przestrzega – podkreśla Krzysztof Krełowski, ojciec pechowego maturzysty. Ma nadzieję, że jej wyniki będą cenną wskazówką dla organów wymiaru sprawiedliwości. Pokrzywdzeni absolwenci chcą, by prokuratura na nowo podjęła śledztwo. Czekają też na rozprawę w wojewódzkim sądzie administracyjnym, do którego zaskarżyli decyzje o unieważnieniu.
Kontrola NIK wykazała ponadto, że obowiązujące wewnętrzne procedury nie respektują praw wynikających z ogólnych przepisów.
Paweł Osik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wyjaśnia, że rozporządzenie ministra edukacji w sprawie przeprowadzania egzaminów i instrukcja postępowania w razie stwierdzenia niesamodzielności nie respektują zasady domniemania niewinności i uniemożliwiają stronie przedstawienie swoich argumentów.