Firma windykacyjna domagała się od Łukasza W. zapłaty czesnego za studia oraz opłaty administracyjnej w łącznej wysokości 1700 zł. Uzasadniła, że zawarł on z uczelnią wyższą w Kielcach, która sprzedała wierzytelność, umowę o studiowanie na zaocznych studiach licencjackich na kierunku ekonomia. Ostatecznie ze względu na skomplikowaną sytuację zawodową i finansową Łukasz W. zrezygnował ze studiów. Nie zgłosił się w ogóle po odbiór indeksu i legitymacji studenckiej, nie składał też żadnego oświadczenia na piśmie. Mimo to uczelnia naliczała mu czesne w wysokości po 250 zł miesięcznie od października 2008 r. do kwietnia 2009 r. Wtedy skreśliła go z listy studentów.
Sąd Rejonowy w Jędrzejowie stwierdził, że Łukasz W. nie musi płacić. Przypomniał, że stosunek prawny wynikający z podjęcia nauki na studiach wyższych w uczelni publicznej ma charakter mieszany, zawiera w sobie elementy administracyjny i cywilnoprawny. Mimo zawartej umowy cywilnoprawnej pomiędzy uczelnią a studentem określającej odpłatność za studia kwestie związane ze studiowaniem regulują przede wszystkim normy prawa wewnętrznego uczelni, a w szczególności regulamin uczelni. To jego zapisy obowiązują studenta od momentu przyjęcia go w poczet studentów.
Łukasz W. został przyjęty na studia, a zatem wiązały go zapisy regulaminu. Wynika z nich, że w przypadku niepodjęcia studiów student jest obligatoryjnie skreślany z listy studentów. Niepodjęcie studiów definiowane jest jako niezgłoszenie się w wyznaczonym terminie w dziekanacie w celu podpisania tekstu ślubowania i odebrania indeksu. Oznacza to, że student może z własnej woli nie podjąć studiów, bez zgłaszania tego faktu uczelni i bez wypowiadania umowy, co skutkuje automatycznym skreśleniem go z listy studentów. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w tym przypadku.
Skoro więc Łukasz W. nie był studentem, nie uczestniczył w ogóle w zajęciach, to żądanie zapłaty czesnego jest niezasadne. Koszty rekrutacji, które poniosła uczelnia, zostały zaś pokryte z uiszczonego przez Łukasza W. wpisowego w kwocie 350 zł.
Takie stanowisko podzielił też Sąd Okręgowy w Kielcach (sygn. akt: II Ca 453/13). Nie zgodził się ze stanowiskiem spółki windykacyjnej, że Łukasz W. miał obowiązek wypowiedzenia umowy, aby uczelnia nie naliczała czesnego. Tak tymczasem zgodnie z zapisem regulaminu by było, gdyby w ogóle rozpoczął naukę i dopiero po jakimś czasie chciał z niej zrezygnować. Łukasz W. natomiast w ogóle nie podjął studiów. Fakt skreślania go z listy studentów dopiero w kwietniu 2009 r. sąd ocenił jako próbę pozyskania nienależnej zapłaty za niewykonanie usługi.