Reklama

Śmierć 15-letniego harcerza: przepisy nie pomogą, jeśli brakuje wyobraźni

Część z przypadków utonięć pokazuje, że nawet jeśli nad bezpieczeństwem pływających teoretycznie czuwa ratownik, to brak doświadczenia i nadzoru nad nim może skończyć się tragedią. Dyskusja o ryzyku nad wodą rozgorzała po śmierci 15-letniego harcerza Dominika.

Publikacja: 26.07.2025 07:30

Śmierć 15-letniego harcerza: przepisy nie pomogą, jeśli brakuje wyobraźni

Foto: Adobe Stock

– W tej sprawie popełniona została cała seria błędów: począwszy od tego, że ktokolwiek pozwolił chłopcu wejść do wody – w nocy, samotnie i w pełnym stroju – kończąc na tym, że ratownik i opiekun stali na pomoście zamiast przebywać na łodzi, bezpośrednio asekurując płynącego – wylicza prezes Legionowskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Krzysztof Jaworski. – Im więcej szczegółów tej sprawy poznaję, tym bardziej opadają mi ręce – mówi.

Zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci w sprawie Dominika, który utonął podczas letniego obozu, usłyszeli ratownik wodny i opiekun chłopca. Do tragedii doszło, kiedy zdobywał on kolejną tzw. sprawność harcerską i próbował przepłynąć jezioro wpław. 

Czytaj więcej

Jakiej próbie był poddawany harcerz, który utonął? Harcmistrz ZHR odpowiada

Kto może zostać wychowawcą kolonijnym? 

Dopełnienie formalności przy organizacji kolonii czy obozu nie uchroni przed tragedią.  Aby wyjazd był możliwy, musi zostać zgłoszony kuratorowi oświaty. Organizator musi zadeklarować, kto pełnił będzie rolę opiekunów i jakie te osoby mają kwalifikacje. Dopiero kiedy kurator da zielone światło, formularz ze szczegółowym opisem trafia do specjalnej bazy. Co ważne, ze specyfiką planowanych zajęć ma prawo zapoznać się rodzic podopiecznego – może też nie zgodzić się na te, które mu nie odpowiadają.

Nad bezpieczeństwem uczestników czuwają wychowawcy po kursie (nie potrzebują go jednak nauczyciele, osoby pracujące w placówkach wsparcia dziennego lub opiekuńczo-wychowawczych, a także instruktorzy harcerscy, jeśli uzyskali stopień przewodnika lub wyższy). Poza tym przyszli wychowawcy muszą być pełnoletni, niekarani i mieć co najmniej średnie wykształcenie. Media od lat nagłaśniają jednak problem internetowych kursów, których ukończenie również uprawnia do pracy na takim stanowisku.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Dziecko utonęło, rodzice z zarzutami

Zdrowy rozsądek opiekuna 

Problemem może okazać się też niewłaściwy nadzór ratownika. Zdaniem prezesa Jaworskiego, dotyka on nie tylko letnich obozów czy kolonii, ale też aquaparków. Dlaczego? Ekspert unaocznia: jeśli Legionowskie WOPR podpisałoby np. umowę z gminą na zabezpieczenie kąpieliska, w konkretnym czasie i mając do dyspozycji określoną liczbę ratowników, ich praca byłaby ściśle kontrolowana. – Czuwałbym nad raportowaniem każdego najmniejszego zdarzenia, od drobnego skaleczenia, aż po przypadki tonięć. Jeśli jednak np. na obozie zatrudnia się ratownika tylko po kursie, choć – tym samym – teoretycznie już z odpowiednimi uprawnieniami, to nadzór nad nim sprawować powinien organizator tego miejsca – wyjaśnia.

Ale taka kontrola, jak ocenia prezes, przerasta kompetencje tak młodego wychowawcy, jakiego na obozie harcerskim miał Dominik. – 21-letni opiekun nie jest w stanie prawidłowo ocenić zagrożenia utonięciem. Może jedynie kierować się zdrowym rozsądkiem i nie pozwalać na skrajne ryzyko, tak jak w przypadku tego zdarzenia – tłumaczy.

Według eksperta również wiek samego 19-letniego ratownika nie wskazuje jednak, jakoby – biorąc pod uwagę, że kurs może ukończyć osoba pełnoletnia – miał on duże doświadczenie. – Być może, gdyby znajdował się on w bardzo bliskiej odległości od płynącego, byłby w stanie ocenić, że się on topi, ale stojąc na pomoście nie miał na to żadnych szans – komentuje.

Czytaj więcej

Ruszył na pomoc tonącemu dziecku. Sam utonął

Mokre ubrania i obuwie to poważny ciężar dla płynącego 

Prezes Jaworski deklaruje, że sam odmówiłby nadzoru nad podobną akcją. Gdyby jednak hipotetycznie musiał ją zabezpieczyć, w pierwszej kolejności zadbałby, aby w bezpośredniej bliskości, czyli maksymalnie 50 cm od płynącego, znajdował się ratownik w łódce wiosłowej, na desce ratowniczej lub w kajaku. Osobę w wodzie bezwzględnie wyposażyłby zaś w kamizelkę ratunkową i bojkę z krótką linką.

Reklama
Reklama

– Zabezpieczając ćwiczenia żołnierzy WOT, którzy w pełnym umundurowaniu i obuwiu mają za zadanie przepłynąć około 100 metrów w wodzie, wiem, że mało która z tych dorosłych, sprawnych fizycznie osób, jest w stanie to zrobić. W przypadku kogoś, kto wcześniej w ten sposób nie trenował, jest to właściwie niemożliwe – podkreśla specjalista. I wyjaśnia, że na kursach ratowniczych kandydatów uczy się rozbierania w wodzie do bielizny, właśnie na wypadek, gdyby wpadli do wody.

Czytaj więcej

Statystyki utonięć są tragiczne. Ratownicy ostrzegają: Jezioro to nie basen

– W tej sprawie popełniona została cała seria błędów: począwszy od tego, że ktokolwiek pozwolił chłopcu wejść do wody – w nocy, samotnie i w pełnym stroju – kończąc na tym, że ratownik i opiekun stali na pomoście zamiast przebywać na łodzi, bezpośrednio asekurując płynącego – wylicza prezes Legionowskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Krzysztof Jaworski. – Im więcej szczegółów tej sprawy poznaję, tym bardziej opadają mi ręce – mówi.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Prawnicy
Waldemar Żurek zabrał głos. Przestrzegł niektórych polityków
Prawnicy
Wszystkie wyzwania ministra Waldemara Żurka. Czy znajdzie plan B?
Sądy i trybunały
Barbara Piwnik: Nominacja dla sędziego Żurka zaostrzy podziały w środowisku
Prawo rodzinne
Wysokość alimentów na dziecko. Ministerstwo wyśle sądom tabelki
Prawo dla Ciebie
Trafiła do domu pomocy społecznej bez swojej zgody. Co orzekł Trybunał?
Reklama
Reklama