We wnioskach, które trafiły do Komisji Europejskiej Polska domaga się wyłączenia całego terytorium naszego kraju spod uprawy roślin genetycznie modyfikowanych (GMO). I dotyczą one w sumie ośmiu odmian genetycznie modyfikowanej kukurydzy. Nie dotyczyły jednak genetycznie modyfikowanego ziemniaka Amflofa, gdyż jego uprawa i tak już została zakazana w całej Unii Europejskiej.
Wyłączenie Polski spod upraw GMO umożliwia dyrektywa 2015/412 z 11 marca 2015 roku, która zmieniła dyrektywę 2001/18/WE w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych genetycznie w odniesieniu do możliwości ograniczenia lub zakazania przez państwa członkowskie uprawy organizmów zmodyfikowanych genetycznie na ich terytorium. Przepisy te dają krajom Unii Europejskiej możliwość wyłączenia ich terytorium spod upraw GMO.
Przepisy dyrektywy są dla Polski korzystne. Do tej pory nasz kraj chwytał się różnych sposobów, by z jednej strony nie dopuścić upraw GMO, a z drugiej strony nie narazić się Komisji Europejskiej. Komisji nie podobało się bowiem to, że w Polsce istniał zakaz sprzedaży nasion upraw GMO. Dlatego w 2013 roku weszły w życie zupełnie nowe przepisy ustawy o nasiennictwie, które zniosły zakaz obrotu nasionami GMO. W ustawie znalazły się jednak przepisy, które pozwalały w drodze rozporządzenia zakazać konkretnych upraw GMO z obawy np. o wpływ na środowisko naturalne. I takie rozporządzenie Rady Ministrów zakazuje stosowania nasion genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy i zakazanego już w całej UE ziemniaka Amflora.
Przepisy te jednak nie uwolniły Polski całkowicie od GMO. Skoro obrót nasionami genetycznie modyfikowanych nasion był możliwy, to istniało ryzyko, że takie uprawy pojawią się pomimo zakazu stosowania nasion. Rolnicy sami przyznają, że nie są kontrolowani pod kątem tego czym zasiewają swoje pola.
Być może wyłączenie terytorium Polski spod upraw GMO da większe gwarancje, że na naszych stołach nie zagości zmodyfikowana w laboratoriach kukurydza. A oprócz Polski o takie same wyłączenia wystąpiło 12 państw.