Premier przyznał, iż obecnie polskie przepisy dotyczące stawiania farm wiatrowych na lądzie są "jednymi z najbardziej restrykcyjnych, jeśli nie najbardziej restrykcyjnymi w całej Europie". - A przecież potrzebujemy tych wiatraków, żeby nie spalać drugiego kolumbijskiego czy indonezyjskiego węgla, bo ruskiego już nie spalamy, bo jest embargo, żeby nie spalać bardzo drogiego norweskiego czy katarskiego gazu - dodał.
Jednocześnie szef rządu zaznaczył: "Chcemy spalać te węglowodory tylko wtedy, kiedy musimy, a najtańszą, najczystszą energią chcemy posługiwać się w najszerszy możliwy sposób, ale jednocześnie utrzymując mir domowy, a więc spokój tych, którzy czasami mieli tuż obok swojego miejsca zamieszkania stawiane te wiatrak".
– W związku z tym staramy się znaleźć złoty środek pomiędzy jedną opcją a drugą i to zaproponowaliśmy. W porządku obrad Sejmu znalazła się już ustawa wiatrakowa, będzie procedowana, mam nadzieję, na najbliższym posiedzeniu Sejmu i wkrótce potem, a więc być może w przestrzeni kolejnych dwóch tygodni, chcemy złożyć wiosek o wypłatę środków z KPO – mówił premier cytowany przez portal 300polityka.pl.
Czytaj więcej
Projekt ustawy wiatrakowej, który ma zliberalizować tzw. zasadę 10 H, zostały w piątek skierowany do pierwszego czytania w sejmowych komisjach aktywów państwowych oraz samorządu. Rząd zapowiada ekspresowe działanie i finalizację prac nad ustawą na następnym posiedzeniu Sejmu.
Jak informowaliśmy w piątek na łamach rp.pl, Sejm podjął pracę nad odblokowaniem energetyki wiatrowej na lądzie. Projekty ustaw dotyczących lokalizacji lądowych farm wiatrowych (dwa autorstwa Senatu, trzy projekty poselskie oraz jeden projekt rządowy) zostały skierowane do pierwszego czytania (numer druku: 2942) w Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.