Pieniądze na leczenie należą się poszkodowanemu z góry

Sąd nie przyzna z góry pieniędzy na leczenie tylko wtedy, gdy szpital udowodni, że wydatek ten sfinansuje Narodowy Fundusz Zdrowia

Aktualizacja: 14.12.2007 10:25 Publikacja: 14.12.2007 00:25

Takie stanowisko zajął Sąd Najwyższy w wyroku z 13 grudnia 2007 r. (sygn. I CSK 264/07). Tę sprawę wszczęli w imieniu ośmioletniego dziś Kamila S. jego rodzice.

Pozwani to Szpital Kliniczny im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie i Towarzystwo Warta, w którym jest on ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej.

W czasie porodu doszło do zaklinowania barku Kamila w miednicy matki. W następstwie powstało porażenie splotu barkowego. Ręka dziecka była całkowicie bezwładna.

Sąd ustalił potem, że przyczyną było zawinione zachowanie lekarzy. Mimo że matka sygnalizowała trudności z poprzednim porodem, nie przeprowadzono obiektywnej oceny masy płodu ani badań USG. W czasie porodu lekarze zastosowali niezgodny ze sztuką lekarską manewr Kristllera.

W wieku dwóch lat Kamil przeszedł operację w klinice we Wrocławiu, następnie w 2000 r. i 2002 r. trzy operacje przeszczepu mięśni i ścięgien w Houston w USA, sfinansowane przez Ministerstwo Zdrowia. Za konsultacje lekarskie w Paryżu i Leeds w Anglii oraz trwającą wciąż kosztowną rehabilitację ręki płacili rodzice.

Uszczerbek na zdrowiu dziecka wynosi 60 proc., ale rokowania na przyszłość są pozytywne. Niezbędna jest jeszcze jedna operacja w Houston, której koszt to 55 tys. dolarów.

Po sześciu latach procesu sąd I instancji przyznał Kamilowi 237 tys. zł odszkodowania (wraz z odsetkami), 200 tys. zł jako zadośćuczynienie pieniężne za krzywdę, miesięczną rentę w wys. 1 tys. zł za minione pięć lat i rentę w wys. 2 tys. zł na przyszłość oraz ustalił odpowiedzialność szpitala za skutki porodu, które mogą się jeszcze ujawnić. Odmówił zasądzenia 55 tys. dolarów na operację w Houston. Uznał, że kwota ta nie jest potrzebna, bo koszty tej operacji także zostaną pokryte ze środków publicznych.

Sąd II instancji zmienił wyrok i obniżył zadośćuczynienie do 120 tys. zł. W skardze kasacyjnej powód kwestionował mniejszą kwotę zadośćuczynienia i odmowę przyznania pieniędzy na operację.

SN uchylił wyrok sądu II instancji w zakwestionowanej części i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Za trafny uznał w pierwszej kolejności zarzut naruszenia art. 445 § 1 k.c. normującego zadośćuczynienia za krzywdę. SN zgodził się z autorem skargi, że suma zadośćuczynienia – wbrew przepisowi – nie jest odpowiednia. SN – mówił sędzia Zbigniew Kwaśniewski – nie negując kryteriów przyznawania zadośćuczynienia, bardzo silnie akcentuje obecnie jego funkcję kompensacyjną. W wyroku np. z 2002 r. uznał, że jego wysokość musi uwzględniać rozmiar szkody.

Zadośćuczynienie powinno mieścić się w rozsądnych granicach, ale nie może to podważać jego funkcji. To samo dotyczy uwzględniania kryterium przeciętnej stopy życiowej.

Jednakże jako najważniejszą jurydycznie kwestię sędzia Kwaśniewski wskazał interpretację art. 444 § 2 zdanie drugie, mówiącego o obowiązku wyłożenia z góry „sumy potrzebnej na koszty leczenia”. Operacje jak ta, która ma się odbyć w Houston, nie należą do koszyka świadczeń medycznych – mówił sędzia. Są finansowane w wyniku procedur szczególnych. Powstaje pytanie, na kim spoczywa w takim wypadku ciężar dowodu. Sąd oddalił żądanie powoda wyłożenia sumy potrzebnej na tę operację, tłumacząc, że powód nie wykazał, iż nie będą pokryte ze środków publicznych.

SN nie zgodził się z takim rozłożeniem ciężaru dowodu. Obowiązek wykazania faktów uzasadniających roszczenie spoczywa na powodzie, a niweczących je – na pozwanym. Dlatego – mówił sędzia – by uwolnić się od obowiązku wynikającego z art. 444 § 2 k.c., pozwany musiałby wykazać, że żądana kwota nie jest potrzebna, bo zostanie pokryta ze środków publicznych. Zarzut naruszenia tego przepisu przez błędną jego interpretację był więc uzasadniony.

Takie stanowisko zajął Sąd Najwyższy w wyroku z 13 grudnia 2007 r. (sygn. I CSK 264/07). Tę sprawę wszczęli w imieniu ośmioletniego dziś Kamila S. jego rodzice.

Pozwani to Szpital Kliniczny im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie i Towarzystwo Warta, w którym jest on ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej.

Pozostało 92% artykułu
Sądy i trybunały
Rezygnacja Julii Przyłębskiej to jest czysta kalkulacja
Praca, Emerytury i renty
Wigilia wolna od nowego roku. Ale nie to oburza biznes
Podatki
Pułapka na frankowiczów: po ugodzie może być PIT
Konsumenci
Jak otrzymać ulgę na prąd? Kto może mniej zapłacić za energię? Ekspert odpowiada
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Nieruchomości
SN: kiedy mieszkanie u rodziców prowadzi do zasiedzenia
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska