Cztery kluby ekstraklasy – Legia Warszawa, Lech Poznań, Widzew Łódź oraz Śląsk Wrocław – odwołały się od decyzji wojewodów, którzy przed miesiącem zamknęli ich stadiony. Powodem były burdy i agresywne zachowanie kibiców.
Lata niepewności
Zgodnie z obowiązującą ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych kluby, których stadiony zamknięto, odwołały się do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Jeśli ten odwołań nie uwzględni, to zgodnie z ich deklaracją sprawy trafią do sądu administracyjnego.
– Będzie tu obowiązywała normalna procedura administracyjna. Odwołania zostaną więc złożone nie bezpośrednio do sądu, ale za pośrednictwem szefa MSWiA. Ten będzie miał aż 30 dni na ich przesłanie do sądu. Dopiero wtedy sąd będzie mógł wyznaczyć termin rozprawy zgodnie z kolejnością wpływających do niego spraw – wyjaśnia Tomasz Gawerecki, prawnik z kancelarii Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór. – Na rozstrzygnięcie sądu I instancji trzeba będzie więc czekać około sześciu miesięcy.
Później niezadowolony z wyroku będzie mógł złożyć skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Na jego rozstrzygnięcie również trzeba czekać przynajmniej kilka miesięcy. Dopiero potem, jeśli decyzje wojewodów zostaną uchylone, kluby będą mogły wystąpić do sądu cywilnego o odszkodowania za straty, jakie poniosły w związku z tym, że mecze odbyły się bez udziału publiczności. Tu też zapewne sprawy będą się ciągnęły od kilku miesięcy nawet do kilku lat.
Zdaniem prawników procedura ta trwa zbyt długo. Postulują więc zmianę ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. – Prawo o zgromadzeniach przewiduje uproszczoną procedurę składania odwołań. Taka sama powinna obowiązywać w ustawie o bezpieczeństwie imprez – wskazuje kierunek zmian Tomasz Gawerecki.