Uważa tak Grzegorz Wierczyński z Uniwersytetu Gdańskiego, który wystąpił z koncepcją powołania takiej rady. Dzisiejsze rozproszenie instytucji oceniających projektowane przepisy jest bowiem słabością procesu legislacyjnego.
– Przy ministrze sprawiedliwości działają dwie komisje kodyfikacyjne, przy Radzie Ministrów Rada Legislacyjna oraz Zespół do spraw Jakości Regulacji Prawnych, przy Sejmie Biuro Analiz Sejmowych – wymienia Wierczyński i dodaje, że wszystkie te organy funkcjonują niezależnie i nie tworzą systemu. Jednocześnie żaden nie zajmuje się kompleksowo naukowym badaniem proponowanych bądź istniejących regulacji. [b]Ogromny potencjał naukowców z polskich wydziałów prawa nie jest należycie wykorzystywany[/b]. Rada Legislacyjna notabene od
lipca ubiegłego roku zaopiniowała zaledwie 16 projektów ustaw, a obecnie pozbawiona jest przewodniczącego.
Diagnoza stanu rzeczy jest oczywista: wiele regulacji zawiera błędy, które wymagają kolejnych nowelizacji. Zmiany ustaw oznaczają konieczność zmieniania aktów wykonawczych.
Nieracjonalne tworzenie prawa wynika, zdaniem Tomasza Zalasińskiego z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, z tego, że prawodawca nie rozpoznaje w pełni skutków wprowadzanych zmian, co rodzi nieprzewidziane „efekty uboczne”, których likwidacja wymusza kolejne doraźne i pośpieszne nowelizacje. – W ten sposób uruchamia się lawinę zmian, która psuje system prawny – obrazuje Zalasiński.