Z zapowiedzi Ministerstwa Finansów wynika, że resort chce uprościć egzamin na doradcę podatkowego. Kandydat nie będzie musiał zdawać tych przedmiotów, które miał na studiach. Proponuje się też, aby część czynności doradztwa podatkowego można było wykonywać bez konieczności zdawania państwowego egzaminu. Osoby bez uprawnień nie mogłyby jednak reprezentować podatnika w postępowaniu przed urzędem i sądem.
Przypomnijmy, że obecnie na listę doradców wpisuje się osobę, która zdała egzamin (składający się z części ustnej i pisemnej) oraz odbyła w Polsce dwuletnią praktykę zawodową (po dwa miesiące w urzędzie skarbowym, izbie skarbowej i urzędzie kontroli skarbowej oraz półtora roku u doradcy podatkowego lub w spółce doradztwa podatkowego).
Deregulacja ma też dotyczyć prowadzących księgowych. Ministerstwo Finansów zamierza znieść państwowy egzamin dla prowadzących księgi rachunkowe. Teraz muszą go zdawać osoby, które mają przynajmniej średnie wykształcenie i dwuletnią praktykę w księgowości. Ci z wyższym wykształceniem kierunkowym (np. na kierunku ekonomicznym o specjalności rachunkowość) i ci, którzy ukończyli specjalne studia podyplomowe, mogą uprawnienia uzyskać bez egzaminu. Muszą jednak mieć trzyletnią praktykę w księgowości. Te wymogi mają zostać zniesione.
Sceptycznie do pomysłu deregulacji zawodu doradcy podchodzi dr Irena Ożóg, partner zarządzający w kancelarii Ożóg i Wspólnicy, która uważa, że należy zachować pod tym względem dużą ostrożność, gdyż jest to zawód otwarty.
Również zdaniem Wojciecha Sztuby, partnera zarządzającego w TPA Horwath, należy najpierw zadać sobie pytanie, czy dwustopniowy egzamin na doradcę podatkowego, do którego dostęp jest niereglamentowany i ograniczony wymogami np. w zakresie wykształcenia, rzeczywiście zasługuje na deregulację.