Prawnicy w kryminale i w krzywym zwierciadle

Nieczęsto można spotkać prawników z zainteresowaniami wykraczającymi poza pracę – ubolewa prawniczka, autorka powieści „Zbrodnia na boku" Dorota Dziedzic-Chojnacka

Aktualizacja: 15.03.2015 12:20 Publikacja: 15.03.2015 12:00

Prawnicy w kryminale i w krzywym zwierciadle

Foto: ROL

Rz: Akcja pani książki rozgrywa się wśród stołecznych prawników. To nie tylko kryminał, ale też portret światka adwokatów, radców prawnych i prokuratorów. Czy ci bohaterowie to kopie prawdziwych postaci?

Dorota Dziedzic-Chojnacka: Podczas wielu lat pracy zawodowej przyjrzałam się różnym ludziom z naszego środowiska. Byli dla mnie inspiracją, zarówno jako bohaterowie pozytywni, jak i czarne charaktery. Ale żadna z przedstawionych w książce postaci nie jest prostym odwzorowaniem rzeczywistej osoby – choć może tak byłoby łatwiej. Lubię sama konstruować bohaterów, nie potrafiłam wyzbyć się tego prawa przynależnego każdemu autorowi książki.

Nie wszystkie te postacie budzą sympatię...

Nasze środowisko nie jest monolitem. Styl bycia i język prawnika z wielkiej kancelarii międzynarodowej bywa nieco inny niż tego pracującego indywidualnie albo w małej kancelarii. Są też różnice pokoleniowe, bo starsi koledzy o znanych nazwiskach inaczej się zachowują niż ci, którzy dopiero walczą o swoją pozycję i o klientów. Nie zawahałam się wprowadzić do fabuły ani doświadczonych adwokatów zadających się z przestępczym półświatkiem, ani młodych pistoletów mówiących polsko-angielskim „korpolengłidżem". Jest i pani mecenas, która nie ma skrupułów, by posłać swojego aplikanta po odbiór okularów z salonu optycznego. Może nie wszystkie takie postacie budują prestiż naszej profesji, ale przecież istnieją.

Większość bohaterów „Zbrodni..." to nieszczególnie majętni ludzie. To chyba fantazja autorki?

Tu nie fantazjowałam. Przecież to prawda, zwłaszcza w przypadku młodych prawników. Chciałam przełamać mit o naszym zawodzie, popularyzowany zwłaszcza przez telewizyjne seriale o prawniczym świecie. W ostatnich latach, gdy nas na rynku przybyło, na wysokie zarobki mogą liczyć przede wszystkim prawnicy z dłuższym stażem pracy, wypracowaną renomą i wachlarzem majętnych klientów. Zresztą nawet oni mają czasami kłopoty, gdy tych klientów tracą. Walka o nowych i w ogóle marketing usług prawniczych wydają się wielu mecenasom terra incognita.

Braki marketingowe to nie wszystko. Mało który z pani bohaterów ma pasje i szerszą wiedzę niezwiązaną z pracą. Kiszą się we własnym sosie na przyjęciach z udziałem innych prawników. Jeśli rozmawiają np. o przyrodzie, to tylko dlatego, że ich klienci mają problemy z przepisami o ochronie środowiska. To zamierzona karykatura?

Prawnicy z powieści sensacyjnych Johna Grishama też rzadko bywają ludźmi renesansu (śmiech). Rzeczywiście bohaterowie mojej książki czasami pokazani są w sposób lekko przejaskrawiony, trochę w krzywym zwierciadle, ale nie bez smutnej prawdy o naszym środowisku. Nie tak często można spotkać w nim ludzi z prawdziwymi pasjami i zainteresowaniami wykraczającymi poza pracę. Wydaje mi się, że niegdyś mowy sądowe bywały popisem wszechstronnej wiedzy, która pozwalała wpisać prowadzoną sprawę w szeroki kontekst społeczny. Pełnomocnik trafiał nie tylko do umysłu, ale i do serca sędziego. Dziś wielu kolegów ogranicza się do techniczno-prawnego przedstawienia sprawy. Nie tylko dlatego, że na więcej ich nie stać, bo przecież choćby o wspomnianej ochronie środowiska sporo wiedzą dzięki swojej pracy. Często sędziowie nie doceniają argumentów innych niż czysto prawne. Można też usprawiedliwiać kolegów i koleżanki tym, że dziś praca zajmuje nam tyle czasu, że nie wystarcza go na lektury czy inne pasje. Prawo jest coraz bardziej skomplikowane, a śledzenie jego zmian i praktyki czy orzecznictwa pochłania wiele godzin każdego dnia. Zresztą pierwszą reakcją moich znajomych na „Zbrodnię..." było pytanie, jak znalazłam czas na jej napisanie.

Główna bohaterka też mimo wszystko znajduje czas na prywatne śledztwo, choć pieniędzy jej to nie przynosi...

Przecież nie wszyscy gonimy za pieniędzmi. Nie brakuje wśród nas barwnych postaci, i to nie tylko detektywów amatorów. Mam wielu takich znajomych, między innymi jeszcze z czasów studiów. Jest wśród nich wielu podróżników, w tym obieżyświatów, którzy bez biur podróży zwiedzili kilkadziesiąt krajów. Jest także zapalony germanofil, są alpiniści, jest nurek i kierowca rajdowy... Zdradzę, że takie postacie prawników z pasją pojawią się w kontynuacji „Zbrodni...", nad którą już pracuję. —

rozmawiał Paweł Rochowicz

Dorota Dziedzic-Chojnacka – radca prawny, urodzona w Elblągu, obecnie warszawianka. Pracowała m.in. w kancelariach prawnych, teraz w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Autorka artykułów naukowych i popularnonaukowych, m.in. z prawa ochrony środowiska, reklamy i telekomunikacyjnego. Jest laureatką nagród i wyróżnień w konkursach literackich (m.in. Laur Opina 2004, Ikarowe Strofy 2004). Powieść „Zbrodnia na boku" ukazała się nakładem wydawnictwa Videograf w 2014 r.

Rz: Akcja pani książki rozgrywa się wśród stołecznych prawników. To nie tylko kryminał, ale też portret światka adwokatów, radców prawnych i prokuratorów. Czy ci bohaterowie to kopie prawdziwych postaci?

Dorota Dziedzic-Chojnacka: Podczas wielu lat pracy zawodowej przyjrzałam się różnym ludziom z naszego środowiska. Byli dla mnie inspiracją, zarówno jako bohaterowie pozytywni, jak i czarne charaktery. Ale żadna z przedstawionych w książce postaci nie jest prostym odwzorowaniem rzeczywistej osoby – choć może tak byłoby łatwiej. Lubię sama konstruować bohaterów, nie potrafiłam wyzbyć się tego prawa przynależnego każdemu autorowi książki.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił