Dziekan wydziału prawa i administracji UMCS odpiera zarzuty prof. Andrzeja Kidyby, odsuniętego niedawno od prowadzenia zajęć ze studentami. Powodem miały być niewłaściwe zachowanie w stosunku do nich i niestawienie się na egzamin przedterminowy. Sam zainteresowany w rozmowie z rp.pl podtrzymuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
Profesor Kidyba miał pretensje do studentów o wpis ich kolegi
Zdaniem prof. Anny Przyborowskiej-Klimczak udzielone w wywiadzie wypowiedzi są nieprawdziwe, podobnie jak twierdzenie, że żaden z przedstawicieli władz nie próbował wyjaśnić zaistniałej sytuacji.
— Przeciwnie, podjęliśmy próbę rozmowy z prof. Kidybą, ale profesor odmówił wzięcia w niej udziału — tłumaczy.
Dziekan przyznaje, że krytyczne uwagi pod adresem wykładowcy studenci mieli już dłuższego czasu. Konflikt eskalował jednak po publikacji w mediach społecznościowych postu, w którym jeden z nich miał zarzucić profesorowi, że w przypadku kobiet jedyną drogą do zdania egzaminu z jego przedmiotu jest nawiązanie z nim relacji seksualnej.
— Profesor przerwał wykład ze studentami, pod adresem których skierował pretensje za zamieszczony w Internecie wpis na swój temat, mimo że studenci oświadczyli, że nie mają z tym wpisem nic wspólnego — wyjaśnia dziekan. — Kolejnego dnia, kiedy miał przeprowadzić drugą część egzaminu przedterminowego, nie przyszedł na wydział — dodaje.