Od początku lat 90. powstało w Polsce wiele organizacji Romów, które chciały doprowadzić do tego, aby Romowie byli traktowani na równi z innymi narodami, a żadna kobieta, mężczyzna, czy dziecko nie byli poniżani i prześladowani tylko dlatego, że są Romami. Krystyna Gil działała w zarządzie Stowarzyszenia Romów Polskich w Oświęcimiu.– Była to organizacja kierowana przez mężczyzn. Jako kobiety byłyśmy od nich całkowicie zależne i wykonywałyśmy zadania, które nam zlecali – opowiada. – Dlaczego wciąż miałyśmy pracować na ich rachunek, kiedy mogłyśmy działać na swój. Pewnego dnia, razem z kilkoma kobietami postanowiłyśmy, że założymy swoją własną organizację. I tak w 2000 r. powstało Stowarzyszenie Kobiet Romskich w Polsce.
[srodtytul]Organizacja kobiet[/srodtytul]
Z początku romskie organizacje, zdominowane prze mężczyzn, nie były przychylne tej inicjatywie. Przepowiadano, że stowarzyszenie padnie po trzech miesiącach. Ale tak się nie stało. Kobiety zaczęły w Nowej Hucie organizować kolonie dla dzieci, okolicznościowe imprezy, założyły świetlicę, w której pracuje pedagog szkolny, jest sala komputerowa, dzieci dostają posiłki.
– Teraz jesteśmy już znane. Liczą się z nami inne organizacje. Wiedzą, że kobiety romskie pragną być rzeczniczkami interesów swych rodzin, praw swoich dzieci i przeciwstawić się dyskryminacji i wykluczeniu. Nasza pozycja w rodzinie i we własnym środowisku często nie daje możliwości działania dla dobra najbliższych i dobra wspólnego. Stowarzyszenie Kobiet Romskich jest dla nas drogą do samodzielnego myślenia, do sterowania swoim własnym życiem – przekonuje Krystyna Gil.
[srodtytul]Dla Romek nie ma miejsc[/srodtytul]