Trudno o zgodny głos polskiego biznesu

Propozycję PKPP Lewiatan w sprawie kwot krytykują inne organizacje pracodawców. Już obowiązkowe 20 proc. stanowisk dla pań wymusiłoby wiele kadrowych zmian w spółkach Skarbu Państwa

Publikacja: 19.04.2012 04:33

Henryka Bochniarz

Henryka Bochniarz

Foto: Fotorzepa, Danuta Matłoch Danuta Matłoch

Jeszcze przez półtora miesiąca będą trwały ogłoszone przez Komisję Europejską konsultacje w sprawie obowiązkowych kwot dla kobiet we władzach spółek. W Polsce mogą być jednak problemy z wypracowaniem wspólnego stanowiska organizacji biznesowych.

Zwolennikiem prawnych regulacji jest PKPP Lewiatan, która ostatnio ogłosiła propozycję kwot – na początek w zarządach spółek Skarbu Państwa. Argumentuje, że powinny one dać dobry przykład, wprowadzając już w 2013 roku obowiązkowy limit 20-proc. udziału kobiet w zarządzie. W 2015 roku (zgodnie z propozycjami KE) wzrósłby on do 30 proc., by w 2017 roku dojść do 40 proc.

Jak wynika z analizy „Rz", wprowadzenie w życie tej propozycji wymusiłoby szybkie zmiany w zarządach kilku dużych spółek, w tym choćby w PKO BP, KGHM, Lotosie, PZU czy JSW. Dziś kierują nimi wyłącznie męskie zarządy. Po odejściu Grażyny Piotrowskiej-Oliwy nie ma też kobiety w kadrze zarządzającej PKN Orlen. Za to jej przejście na stanowisko prezesa PGNiG zapewniło 20-proc. kobiecy udział w zarządzie gazowej spółki. Taki sam efekt miały zmiany kadrowe w PGE, gdzie 20 proc. kwotę gwarantuje wiceprezes Bogusława Matuszewska.

Na razie jednak PKPP Lewiatan nie prześle swej propozycji do resortu skarbu. – Ostateczny kształt naszego stanowiska wypracujemy pod koniec maja, gdy już będą wyniki ankiety naszych członków – wyjaśnia Zbigniew Maciąg z departamentu komunikacji Lewiatana.

Konfederacja na razie jest osamotniona w swym poparciu dla kwot. Oficjalny sprzeciw wobec planów KE ogłosili Pracodawcy RP, argumentując, że nie rozwiążą one problemów kobiet na rynku pracy. – O wejściu do zarządu powinny decydować umiejętności i chęć podjęcia się obowiązków, a nie prawne regulacje. Zwiększanie udziału kobiet we władzach firm za pomocą kwoty czy parytetów narusza standardy biznesowe – podkreśla Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.

Oficjalnego stanowiska w tej sprawie nie opracował na razie BCC, ale jego ekspert ds. rynku pracy Dominika Staniewicz także podkreśla „absolutny sprzeciw" wobec obowiązkowych kwot w zarządach. – To tylko krzywdzi kobiety, które znalazły się w zarządach dzięki swoim kompetencjom i ambicjom. Po wprowadzeniu kwot te osiągnięcia mogą być deprecjonowane; siłą rzeczy wiele osób będzie przypisywać ich awans regulacjom, a nie faktycznym zasługom. W tej kwestii idźmy więc za wolnym rynkiem, który  weryfikuje najlepszych – argumentuje Staniewicz.

Jeszcze ostrzej o pomyśle kwot wypowiada się Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Jego zdaniem to pomysł  upokarzający kobiety. – Postrzeganie człowieka i jego umiejętności przez pryzmat płci jest prymitywne i wulgarne. Skład zarządów powinien ustalać rynek – argumentuje Kaźmierczak.

Jeszcze przez półtora miesiąca będą trwały ogłoszone przez Komisję Europejską konsultacje w sprawie obowiązkowych kwot dla kobiet we władzach spółek. W Polsce mogą być jednak problemy z wypracowaniem wspólnego stanowiska organizacji biznesowych.

Zwolennikiem prawnych regulacji jest PKPP Lewiatan, która ostatnio ogłosiła propozycję kwot – na początek w zarządach spółek Skarbu Państwa. Argumentuje, że powinny one dać dobry przykład, wprowadzając już w 2013 roku obowiązkowy limit 20-proc. udziału kobiet w zarządzie. W 2015 roku (zgodnie z propozycjami KE) wzrósłby on do 30 proc., by w 2017 roku dojść do 40 proc.

Praca
Polscy seniorzy są chętni do dłuższej pracy. Jak im to ułatwić?
Praca
Polacy będą pracować krócej? Wkrótce ruszy pilotaż
Praca
Amerykanie wertują oferty pracy w Wielkiej Brytanii
Praca
Cyfrowe przyspieszenie w obsłudze pracowników z zagranicy
Praca
Jak przetrwać zwolnienie: rady dla zwalnianych i zwalniających
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem