Wybory do rady wygrali szefowie „Solidarności" – Józef Czyczerski i Bogusław Szarek – oraz wiceszef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego Leszek Hajdacki. Wybrani muszą jeszcze zostać powołani przez walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym karty rozdaje Ministerstwo Skarbu Państwa (ma 31,8 proc. akcji).

Czy powtórzy się sytuacja z ubiegłego roku? Wtedy resort zignorował decyzję załogi koncernu – ówczesny minister Aleksander Grad stwierdził, że związkowi liderzy działają na szkodę firmy i nie mogą zasiadać w radzie – WZA ich nie powołało. Rozpisano nowe wybory, zbojkotowane przez działaczy – do rady weszły osoby bez związkowych koneksji. Pracownicy KGHM w referendum zażądali ich odwołania i uzyskali przychylność obecnego ministra Mikołaja Budzanowskiego. Jednak to samo WZA, które odwołało niepopieranych przedstawicieli załogi, nie udzieliło absolutorium Czyczerskiemu i Hajdackiemu – dając sygnał, że to niepożądani kandydaci.

7,3 tys. zł wynosiło miesięczne wynagrodzenie szeregowego członka rady KGHM w 2011 roku

Załoga KGHM najwyraźniej zignorowała ten znak. Co teraz zrobi resort? – Decyzję podejmują wszyscy akcjonariusze w głosowaniu tajnym. Nasze stanowisko przedstawimy dopiero podczas WZA – ucina Magdalena Kobos, rzeczniczka MSP.

Do „S" i ZZPPM należy prawie 11 tys. z 18,4 tys. zatrudnionych w KGHM.