Tadeusz P., były górnik, wystąpił 1 lipca 2002 r. o wcześniejszą emeryturę, bo pracował pod ziemią. Gdy ZUS mu odmówił, odwołał się od tej decyzji do sądu. Po ponad półtora roku udało mu się wygrać przed sądem apelacyjnym, a ZUS przyznał mu prawo do tego świadczenia wstecz. Zawiesił jednak jego wypłatę, gdyż Tadeusz P. nie rozwiązał umowy o pracę z firmą, w której pracował jeszcze przed złożeniem wniosku o emeryturę. ZUS rozpoczął jej wypłatę od 1 stycznia 2004 r., to znaczy dopiero wtedy, gdy sąd potwierdził prawo do tego świadczenia, a Tadeusz P. rozwiązał umowę o pracę.
Tadeusz P. ponownie odwołał się do sądu, żądając wypłaty zaległej emerytury za czas od 1 lipca 2002 r. do 31 grudnia 2003 r.
ZUS znowu mu odmówił, a powołał się przy tym na art. 103 ust. 2a ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (DzU nr 162, poz. 1118 ze zm.; dalej ustawa emerytalna). Przepis ten mówi, że prawo do emerytury ulega zawieszeniu bez względu na wysokość zarobków emeryta, jeśli nie rozwiąże on umowy o pracę z firmą, w której był zatrudniony przed złożeniem wniosku o przyznanie tego świadczenia.
W takiej sytuacji, zdaniem ZUS, nie mogło być mowy o wypłacie świadczenia: Tadeusz P. w tym czasie nie zrezygnował z pracy, a więc jego prawo do emerytury powinno być zawieszone.
Takie rozumowanie potwierdził zresztą sąd okręgowy, do którego trafiło odwołanie ubezpieczonego. Nie zgodził się z nim natomiast sąd apelacyjny. Uznał bowiem, że trudno wymagać od Tadeusza P., by rozwiązywał swoją umowę o pracę i pozbawiał się środków do życia, gdy nie miał pewności, czy zyska prawo do wcześniejszej emerytury górniczej. Sąd musiał przecież rozstrzygnąć rozbieżności interpretacyjne. W takiej sytuacji ZUS, zdaniem sądu apelacyjnego, powinien wypłacić zaległą emeryturę, ale uwzględnić przy tym art. 104 - 106 ustawy emerytalnej, tzn. zawiesić ją lub zmniejszyć, gdyby wskazywała na taką konieczność wysokość zarobków Tadeusza P.