Załamanie pogody jak to które mamy dzisiaj za oknem może stanowić usprawiedliwioną przyczynę spóźnienia do pracy.

- Jeśli pracownik ma taką możliwość to powinien poinformować pracodawcę o tym że utknął w korku i spóźni - mówi Dawid Zdebiak, radca prawny z kancelarii Gujski, Zdebiak. - Na pewno nie należy traktować złej pogody jako usprawiedliwienia do późniejszego dotarcia do pracy. Jeśli pracownik, który rano zorientuje się że śnieżyca może utrudnić mu punktualne dotarcie do pracy powinien wyjść wcześniej z domu.

Jeśli pracodawca uzna, że spóźnienie powstało w sposób nieusprawiedliwiony to może wyciągnąć wobec zatrudnionego wszelkie konsekwencje porządkowe, a nawet wręczyć mu z tego tytułu wypowiedzenie a nawet dyscyplinarkę. Nieobecność w pracy stanowi bowiem naruszenie dyscypliny pracy. Może także zmniejszyć efektywność wykonywania istotnych zadań przez pracodawcę. Zanim przełożony zacznie przygotowywać dyscyplinarkę dla spóźnionego pracownika, powinien wcześniej się z nim skontaktować i dowiedzieć dlaczego nie ma go w pracy. Trzeba też pamiętać, że inaczej zostanie potraktowany urzędnik, który w ciągu dnia może nadrobić stracony czas. poważniejsze konsekwencje mogą natomiast spotkać kierowcę, który miał wyjechać pługiem do odśnieżania ulic.

Co ważne, spóźnienie odbija się na kieszeni pracownika. Za czas nieobecności nie należy mu się bowiem wynagrodzenie. Jeśli nie odpracuje tych kilku godzin jakie spędził w korku, czy w oczekiwaniu na autobus, firma może zmniejszyć mu pensję o ten czas.