Pewien kandydat do pracy w Ministerstwie Skarbu złożył bardzo szczegółowe i doskonale z punktu widzenia pracodawcy cv. Spełniał wszelki oczekiwania. Był tylko jeden problem. Kandydat ten nie spodziewał się, że zarobki, które proponuje ministerstwo będą dla niego nie do zaakceptowania. Gdyby zapytał wcześniej uniknąłby rozczarowania.
Kwestie związane z wynagrodzeniem powinny być ustalone już na poziomie wczesnych negocjacji, tak samo jak czas podjęcia pracy, wymiar godzin czy forma umowy – mówi Paulina Zaręba z PSZK.
– W interesie zarówno pracodawcy, jak i potencjalnego pracownika jest jak najszybsze ustalenie warunków ewentualnej współpracy, jednak to pracodawca powinien zorientować się jakie są oczekiwania finansowe kandydata i czy może im sprostać. Jeżeli tego nie robi, to wtedy kandydat ma prawo upominać się o podanie informacji o wynagrodzenie. Jednak, zdaniem specjalistki ważne jest, by nie miało to miejsca podczas pierwszego etapu rekrutacji, gdyż jest to źle postrzegane przez pracodawców. Natomiast kolejne rozmowy mogą już być związane z negocjowaniem konkretnych warunków zatrudnienia dotyczących płacy.
Czy to dobrze, gdy oczekiwania kandydata są zbyt skromne? W końcu wszyscy pracodawcy dbają dziś o niskie koszty, więc wydawać, by się mogło, że im niższe oczekiwania ma kandydat, tym zwiększają się jego szanse na zatrudnienie. Jednak wcale tak nie jest.
Najczęściej jest tak, że firmy dysponują określonymi widełkami płacowymi na danym stanowisku. Z tym, że bardzo często zakres tych widełek bywa szeroki. Jeśli o takich widełkach kandydat wie, to, gdy jest asertywny zyska na pewno więcej niż jeśli jest nieśmiały. Zdarza się, że nawet o dwa tysiące. W pewnej firmie medialnej specjalista IT, który potrafił wywalczyć na początku lepszą pozycję startową, zyskał po roku przewagę finansową sięgającą trzech tysiecy, w stosunku do w stosunku do swojego kolegi na tym samym stanowisku. A to dlatego, że każda procentowa podwyżka oznaczała dla niego wyższą kwotę.