Ministerstwo Pracy i Polityki społecznej po raz kolejny wróciło do pomysłu wprowadzenia ubezpieczenia od bezrobocia. Prace nad takim rozwiązaniem prowadziło już wiele poprzednich rządów, jednak projekty konkretnych rozwiązań zawsze przepadały w Sejmie. Tym razem ciężar przygotowania szczegółów spoczął na Komisji Trójstronnej. Jeśli zasiadający w niej przedstawiciele pracodawców i pracowników dojdą do porozumienia, posłowie poprą przygotowaną przez nich ustawę.
Podczas wczorajszego posiedzenia Sejmowej Komisji Polityki Społecznej przedstawiciele resortu pracy przedstawili swoje wątpliwości dotyczące nowych rozwiązań. Przede wszystkim - czy to ubezpieczenie powinno być obowiązkowe. Ministerstwo rozważa wprowadzenie takiego obowiązku w przypadku osób świadczących pracę najemną - np. na etacie, umowie-zleceniu czy chałupniczą - oraz pozostających w stosunku służbowym. Dla pozostałych, pracujących np. na podstawie samozatrudnienia, takie ubezpieczenie byłoby tylko dobrowolne.
Składka na to ubezpieczenie mogłaby być wliczona przez pracodawców do kosztów uzyskania przychodu, a przez pracowników odliczona od podstawy opodatkowania.
Resort pracy chce, żeby wysokość świadczenia wypłacanego bezrobotnemu uzależnić od jego stażu pracy. Jeśli więc miałby przepracowane mniej niż pięć lat, otrzymałby tylko 80 proc. tego świadczenia. Osoby ze stażem do 20 lat otrzymałyby 100 proc., a te najdłużej pracujące - 120 proc. Ministerstwo rozważa także możliwość, by wysokość świadczenia zależała od wysokości składek opłaconych przez pracownika.
Ponadto, by zmobilizować zwolnionych nie ze swojej winy do poszukiwania nowego zatrudnienia, świadczenie ma z czasem maleć. Nie może bowiem zniechęcać do poszukiwania nowej pracy. Jednocześnie okres jego pobierania mógłby się wliczać do okresów ubezpieczenia społecznego potrzebnych np. do uzyskania emerytury lub innych świadczeń z ZUS czy KRUS.