Chodzi o przewidzianą w znowelizowanej [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=172511]ustawie z 17 października 2008 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych [/link]liberalizację zasad dorabiania do rent przyznawanych z powodu częściowej lub całkowitej niezdolności do pracy.
[b]Nowelę tę zawetował wczoraj prezydent. W uzasadnieniu podkreślił, że nowy sposób obliczania świadczeń rentowych spowoduje ich obniżenie, szczególnie wobec osób, których średnia zarobków z całego okresu aktywności wynosi do 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia.[/b]
Analizy uchwalonych rozwiązań pokazują, zdaniem Lecha Kaczyńskiego, że wprowadzenie nowych regulacji może spowodować, iż dla osoby całkowicie niezdolnej do pracy, która po raz pierwszy została objęta ubezpieczeniem po 1998 r. i nie ma 30-letniego stażu ubezpieczeniowego, renta wyniesie ok. 29 proc. jej średnich zarobków w odniesieniu do przeciętnego wynagrodzenia.
[b]Na problem niskich rent będących skutkiem nowelizacji zwracano też uwagę podczas wczorajszego seminarium „Debata dotycząca orzecznictwa lekarskiego w zabezpieczeniu społecznym”[/b] zorganizowanym przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych.
Podkreślano też inny mankament nowelizowanej ustawy.– Z jednej strony uznajemy, że ktoś nie nadaje się do zarabiania, a z drugiej mu na to pozwalamy – podkreślała prof. Anna Wilmowska-Pietruszyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Orzecznictwa Lekarskiego. – W systemie ubezpieczeń społecznych przedmiotem ochrony prawnej jest utrata zdolności do pracy. Jeśli jest całkowita, to świadczenie powinno rekompensować utracone dochody. Jeśli częściowa, to ustawodawca powinien określać, o ile dana osoba może uzupełniać zarobki – mówiła prof. Gertruda Uścińska z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.