Zawody rzeczoznawcy  samochodowego i diagnosty znalazły się w drugiej transzy zawodów do deregulacji.  W pierwszych chodzi o obniżenie wymaganego wykształcenia z wyższego na średnie oraz  z pięciu lat do trzech lat wymaganej praktyki zawodowej w dziedzinie związanej z motoryzacją. Pozostaje warunek posiadania: prawa jazdy kategorii A, B oraz C1 lub C;  certyfikatu z rzeczoznawstwa samochodowego; czystej kartoteki karnej  oraz wpisu na listę rzeczoznawców  samochodowych prowadzoną przez ministra właściwego do spraw transportu.

Diagnostów czeka więcej zmian. Dziś, by wykonywać ten zawód, trzeba spełnić jedno z czterech podstawowych wymagań.  Trzeba się np. wykazać posiadaniem wyższego wykształcenia technicznego o specjalności samochodowej  oraz  udokumentować dwa lata praktyki w stacji obsługi pojazdów lub w zakładzie (warsztacie) naprawy pojazdów. W grę wchodzi też inna opcja – średnie  wykształcenie  techniczne o specjalności samochodowej i  udokumentowane cztery lata praktyki w stacji  obsługi pojazdów lub  warsztacie. Kolejna opcja  to wyższe wykształcenie  techniczne o specjalności innej niż samochodowa i cztery  lata praktyki. I ostatnia szansa na zostanie diagnostą to  średnie wykształcenie techniczne o specjalności innej niż samochodowa oraz ośmioletnia  praktyka w zawodzie. Po zmianie wymóg  wykształcenia wprawdzie pozostaje, ale autorzy deregulacji poważnie skracają czas wymaganych praktyk. W pierwszej opcji do sześciu miesięcy; w kolejnych dwóch do roku, a w ostatniej z ośmiu do dwóch lat.

Obowiązkowy pozostanie egzamin państwowy.

Dziś jego koszt wynosi odpowiednio 100 zł dla każdej części szkolenia, a gdy egzamin składa się z więcej niż dwóch części, opłata nie może być wyższa niż 210 zł.

Zmiany mają ułatwić dostęp do obu zawodów.  Chodzi w szczególności o osoby młode, które  rozpoczynają karierę zawodową, i tych, którzy mają  kłopoty z właściwym udokumentowaniem dotychczasowej pracy (wiele warsztatów już nie istnieje).     —