Z danych portali rekrutacyjnych i agencji zatrudnienia wynika, że nawet w branżach, które jak IT, w czasie pandemii dobrze sobie radzą, pracodawcy szukają przede wszystkim specjalistów. No Fluff Jobs, portal z ofertami pracy dla branży IT, zwraca uwagę, że w czasie pandemii pracodawcy szukają pracowników z większym doświadczeniem. Spośród wszystkich ofert pracy opublikowanych w 2020 r. tylko 5 proc. było kierowanych do osób rozpoczynających karierę w IT (juniorzy). – Jeszcze większego znaczenia nabrały jakość i wydajność pracy – twierdzi Tomasz Bujok, prezes No Fluff Jobs.
Jak dodają eksperci Inhire, platformy rekrutacyjnej z branży IT, pracujące zdalnie firmy nie mają ani możliwości, ani czasu na uczenie i wdrażanie niedoświadczonych kandydatów.
– Po roku pandemii w Polsce widzimy, że najtrudniejsza sytuacja na rynku pracy dotyczy osób młodych. To w tej grupie najszybciej wzrosło bezrobocie, a jednocześnie to jedyna grupa wiekowa, która na koniec ubiegłego roku miała wyższy poziom bierności zawodowej – ocenia Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora w Polskim Instytucie Ekonomicznym. Jak dodaje, nasz kraj w tym zakresie wpisuje się w globalne trendy, bo z podobnymi zjawiskami boryka się większość światowych gospodarek; w 2020 r. ogólny wzrost bezrobocia na świecie wyniósł 3,7 proc., ale wśród młodych liczba osób bez pracy powiększyła się aż o 8,7 proc.
– Jest to związane ze specyfiką obecnego kryzysu, a więc silnymi restrykcjami epidemicznymi. Te na całym świecie dotykają głównie sektora usługowego (turystyka, HORECA, kultura, wydarzenia masowe), w którym nasycenie zatrudnieniem młodych jest wysokie – przypomina Andrzej Kubisiak. Tymczasem obecna fala pandemii najmocniej uderzyła właśnie w te sektory. Z najnowszych badań GUS dotyczących koniunktury wynika, że prawie 97 proc. firm z branży hotelarsko-gastronomicznej bardzo mocno odczuwa negatywne skutki pandemii, z czego 56 proc. mówi o zagrożeniu stabilności firmy.
Nic więc dziwnego, że na całym świecie pandemia okazała się największym obciążeniem dla młodych ludzi. Według międzynarodowego badania firmy Oracle w 2020 r. aż 9 na 10 pracujących zdalnie osób w wieku 22–25 lat odczuwało zwiększony stres w pracy. Jak ocenia Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service i ekspert ds. rynku pracy, to efekt nie tylko negatywnych aspektów home office, ale też przede wszystkim trudnej sytuacji na rynku pracy. – Starsze pokolenia mogą mieć większą pewność zatrudnienia ze względu na doświadczenie i formę umowy, która zabezpiecza przed utratą pracy z dnia na dzień. Tymczasem młodzi ludzie często są zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych, nie mają ugruntowanej pozycji, co przekłada się na ich zwiększony niepokój – wyjaśnia Inglot.
Jak dodaje Andrzej Kubisiak, pandemiczne uderzenie w młode pokolenie będzie miało niestety długofalowe konsekwencje. – Z naszych analiz wynika, że nawet po ustaniu pandemii obecny kryzys przełoży się na niższe o 6 proc. zarobki tego pokolenia w perspektywie kolejnych 45 lat – mówi Kubisiak.