Spotkanie z ambasadorem USA Paulem Jonesem oraz zapowiedź własnego projektu zmian w podpisanej we wtorek przez prezydenta ustawy o IPN – to pomysły i działania Grzegorza Schetyny wobec międzynarodowego kryzysu wokół nowelizacji ustawy o IPN. Równolegle trwają intensywne prace dyplomatyczne rządu m.in. dotyczące powołania polsko-izraelskiej grupy roboczej. Jednak po oświadczeniu Departamentu Stanu USA, w którym Rex Tillerson deklaruje „rozczarowanie" decyzją prezydenta Dudy o podpisaniu ustawy o IPN, nie ma wątpliwości, że kryzys dyplomatyczny nie skończy się szybko, chociaż wielu naszych rozmówców z obozu władzy liczy, że będzie mniej intensywny.
Lider Grzegorz Schetyna po spotkaniu z ambasadorem Jonesem w Sejmie mówił o zdumieniu, który ustawa o IPN budzi wśród sojuszników Polski.
– Nie zostawimy tej ustawy i jej konsekwencji, które z niej będą wypływać – mówił Schetyna i zapowiedział, że w czwartek odbędzie się spotkanie europosłów PO w sprawie konsultacji wspólnych kroków o polityce historycznej.
Politycy Platformy mówią, że to początek swego rodzaju politycznej ofensywy ich partii, która ma zatrzeć wrażenie bierności po głosowaniu w sprawie ustawy, w którym niemal wszyscy politycy PO wstrzymali się od głosu.
Tymczasem nasi rozmówcy z obozu rządzącego przyznają nieoficjalnie, że trwają bardzo intensywne wysiłki, by wyjaśnić stronie amerykańskiej kontekst ustawy o IPN, której przyjęcie zbiegło się z wizytą sekretarza stanu USA Rexa Tillersona. Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że dla Stanów Zjednoczonych istotna będzie decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy. Wniosek do Trybunału ma być złożony w ciągu najbliższych dni.