– Demokracja musi być bez strachu. A teraz ludzie się boją. Lud wpędzono w sztuczną depresję. Naturalną depresję znachor zdejmuje jednym machnięciem, a sztuczną tylko czarami. Czarownik zanurzył kraj w iluzji strachu, depresji. Ale biały czarownik – taki jak ja – może rozpędzić te chmury. Politycy tu nie dadzą rady, tylko czary na czary – tłumaczył z kolei szaman. Po drodze dawano mu żywność, a potem i pieniądze. Niektórzy dołączali do niego na krótszych lub dłuższych odcinkach szlaku.
Na granicy Buriacji drogę zastąpili mu szamani z prorządowej organizacji Tengeri (sławę zdobyli latem, składając w ofierze pięć wielbłądów dla „wzmocnienia Rosji"). Próbowali przekonać Gabyszewa, że nie jest szamanem, ale rozstąpili się, gdy im odpowiedział, że jest szamanem wojownikiem.
Wędrówka wywoływała coraz większą nerwowość władz. By nie kusić losu, szaman ominął więc stolicę Buriacji Ułan-Ude. Ale w mieście aresztowano dwóch jego zwolenników, a to doprowadziło do trzydniowych rozruchów. Żądanie uwolnienia zatrzymanych szybko bowiem zamieniło się w oskarżenie o sfałszowanie wyników wyborów lokalnych. „Oni naprawdę uznali szamana za zagrożenie!" – napisał jeden z internautów po tych manifestacjach, które miejscowe władze najwyraźniej przypisały ingerencji czarów. „Władze myślą mniej więcej: a jak on zacznie wypędzać biesa nie tylko w Moskwie, ale jeszcze i po drodze?" – opisywał inny zabobonny stosunek miejscowych urzędników do wędrowca.
„Sania szaman" tymczasem przeszedł całą Buriację bez żadnych przygód i wraz ze zwolennikami rozbił obóz na granicy republiki i obwodu irkuckiego, ale jednocześnie dwóch większych jednostek administracyjnych: Dalekowschodniego Okręgu Federalnego oraz Syberyjskiego Okręgu Federalnego. – Według logiki naszej biurokracji miejscowi urzędnicy powinni byli przeżegnać się z ulgą: przejdzie granicę, dalej to nie nasz problem. Aresztowanie go na samej granicy jednoznacznie świadczy o tym, że to centrum (jakaś centralna instytucja, która może wydawać rozkazy mundurowym w różnych obwodach Rosji) uznało szamana za problem i zajęło się jego rozwiązaniem – tłumaczy miejscowy analityk z taiga.info Aleksiej Mazur.
Dopiero kilkanaście godzin po zatrzymaniu władze podały czwartą, ostateczną wersję aresztowania szamana. Podobno Gabyszew popełnił jakieś przestępstwo w rodzinnym Jakucku i był poszukiwany przez policję. Ale dziennikarze nie znaleźli go w policyjnej bazie osób poszukiwanych.
– To coraz bardziej przypomina epopeję Harry'ego Pottera: Wowa-de-Mort, znany z tego, że jest przesądny, stchórzył i nasłał na Szamana swoich Dementorów, by osadzili go w Azkabanie – zdumiał się moskiewski krytyk artystyczny Artiom Troicki.