– Paweł Zalewski mógłby nadal być szefem Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, ale musiałby przejść do PO w przyszłym tygodniu – mówi Stefan Niesiołowski. – Merytorycznie to doskonały kandydat, ale politycznie nie moglibyśmy go poprzeć jako posła PiS.
Pozostawienie funkcji Zalewskiemu dopuszcza też Zbigniew Chlebowski, szef Klubu PO. Ale zastrzega: nie będzie ona przypisana PiS.
Politycy Platformy sądzą bowiem, że jeśli konserwatyści sami nie odejdą z Prawa i Sprawiedliwości, to wkrótce zostaną wyrzuceni. A otoczenie Jarosława Kaczyńskiego przyznaje: gdyby do krytyków sposobu zarządzania PiS nie przyłączył się Ludwik Dorn, to prezes bezlitośnie pokazałby drzwi Zalewskiemu i Kazimierzowi M. Ujazdowskiemu.
Na razie prezes nie podaje buntowników do sądu partyjnego, ale wyrzucenie z partii im grozi. – Jeśli byli wiceprezesi będą nadal uderzać w jedność PiS, podejmiemy wobec nich działania dyscyplinarne – zapowiedział Joachim Brudziński, sekretarz generalny partii.
Bliscy Kaczyńskiemu politycy uważają, że przynajmniej wobec jednego z buntowników są powody do ostrych sankcji: Zalewski był już niedawno zawieszony w prawach członka partii za krytykę szefowej MSZ Anny Fotygi.– Mamy teraz dowód, że pewne sprawy trzeba doprowadzać do końca. Ktoś, kto raz dowiódł swej nielojalności, dostał potem bardzo wysokie miejsce na naszej liście wyborczej z nadzieją, że będzie pracował na sukces formacji. To była naiwna nadzieja – mówi sekretarz PiS. I dodaje, że między PiS-owskimi buntownikami jest duża różnica w dorobku na rzecz partii, a dorobek Zalewskiego jest najmniejszy.