Oficjalnie politycy wszystkich ugrupowań przekonują, że wyniki wyborów w Olsztynie będą mieć niewielkie przełożenie na politykę ogólnokrajową. – Wybory samorządowe mają swoją specyfikę – mówi Jerzy Gosiewski, olsztyński poseł PiS. – I dlatego ich wpływ na politykę krajową będzie minimalny.
Tomasz Kalita, rzecznik SLD: – Wybory prezydenta miasta to pewnego rodzaju plebiscyt. Mają się nijak do zbliżających się wyborów europejskich.
W nieoficjalnych rozmowach politycy przyznają jednak, że wynik olsztyńskiego głosowania potraktują jak wskazówkę, jaką strategię przyjąć w kampanii do europarlamentu.
Otwarcie przyznają się do tego politycy PSL. Popierany przez nich kandydat Piotr Grzymowicz ma zresztą spore szanse na objęcie fotela w olsztyńskim ratuszu. – Nie ma co ukrywać, że każde wybory są okazją, by partia mogła się zaprezentować z jak najlepszej strony – przyznaje Adam Krzyśków, poseł PSL z Olsztyna. – Dlatego wynik tych wyborów na pewno nie pozostanie bez wpływu na wybory europejskie.
Inny polityk z władz partii mówi zaś, że w zależności od wyniku w Olsztynie ludowcy będą podejmować ostateczne decyzje dotyczące kształtu list w wyborach do PE. – Nie możemy pozwolić, by uzyskany rezultat był dla nas kiepski. Tylko dobry będzie potwierdzeniem naszej pozycji, choćby w dalszych relacjach z koalicjantem. Dlatego tak nam zależy na Olsztynie – przyznaje ludowiec.