Szef klubu radnych PiS przedstawił dziś wyliczenie, z którego wynika, że od stycznia do końca lipca członkowie zarządu spędzili poza granicami kraju aż 87 dni roboczych. Na wojaże marszałków urząd wydał łącznie przeszło 61 tysięcy złotych. Najdroższy w utrzymaniu był wicemarszałek Leszek Wojtasiak. Tydzień jego pobytu w Kanadzie kosztował na przykład przeszło 8,5 tysiąca złotych.

Na tym jednak zarzuty się nie kończą. - Rozumiem, że wyjazdy służbowe to konieczność. Problem w tym, że podejmowane przez Urząd Marszałkowski misje gospodarcze nie przynoszą żadnych efektów. Są marnowaniem pieniędzy wielkopolskich podatników, ale mogą być przyjemne dla urzędników gustujących w takich rozrywkach - podkreśla Czerwiński.

Tymczasem urząd odpiera zarzuty. - To nie tak, że efektów nie ma - przekonuje Anna Parzyńska-Paschke, rzecznik marszałka Wielkopolski. - W Indiach zamierzaliśmy założyć przedstawicielstwo. Przeszkodziły nam zamachy terrorystyczne w Bombaju. Ale z pomysłu nie rezygnujemy - dodaje. Owocny, jak twierdzi, był także wyjazd do Brazylii. Jako przykład podaje firmę z Kalisza, która zajmuje się wyrobem półproduktów do żywności instant, a za oceanem nawiązała kontakty biznesowe. - Delegacja przywiozła też stamtąd konkretną wiedzę. Walczymy na przykład o lokalizację elektrowni jądrowej. Brazylijczycy są w podobnej sytuacji, więc mogą nam podpowiedzieć, jak zrobić związaną z tym kampanię - wyjaśnia Parzyńska-Paschke.

Przyznaje, że niektóre wyjazdy kosztują niemało. - Wyjazd delegacji do Brazylii pochłonął 120 tysięcy złotych. Ale przecież wynajęcie samego tłumacza języka portugalskiego to spory wydatek. Poza tym o nowe rynki i kontakty trzeba zabiegać już teraz. Jeśli ktoś nas wyprzedzi, będzie nam trudno to nadrobić - podkreśla.

W innych urzędach - jak zapewniają ich przedstawiciele - dalekie, a co za tym idzie drogie wyjazdy zagraniczne raczej nie są organizowane. - U nas za granicę wysyłani są głównie pracownicy poszczególnych wydziałów. Członkowie zarządu jeżdżą zdecydowanie mniej, bo mają sporo pracy na miejscu. Celem wyjazdów są głównie Niemcy. Na wrzesień planowane są wizyty w Belgii, Rosji, na Węgrzech, czy Białorusi. Ale Brazylia, Kanada, Indie? Przyznam, że nie przypominam sobie wypraw w aż tak odległe zakątki - przyznaje Gabriela Wiatr, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie. Podobnie jest we Wrocławiu. - W ostatnim czasie marszałek gościł w Sankt Petersburgu. Wkrótce będzie jeszcze wyjazd do Kirowogradu na Ukrainie. Marszałek raczej stara się pracować na miejscu, podobnie jak pozostali członkowie zarządu - wyjaśnia Marta Libner-Zoniuk, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu.