Napieralskiego i ludzi SLD kokietują i Kaczyński, i Bronisław Komorowski. Takie są reguły gry. Pragmatyzm polityczny nakazuje wykonywanie pewnych gestów, które przybliżają do końcowego sukcesu. Granicą tych zachowań jest wierność tożsamości i powaga tego, co się mówi. Dopóki to, co robi Jarosław, mieści się w tych granicach, nie mam do niego pretensji.
[b]A co będzie, jeżeli Kaczyński przegra? Jakie będą tego konsekwencje dla związku, którym pan kieruje?[/b]
Nie chodzi o konsekwencje dla związku, tylko dla wszystkich ludzi. Prezydent realnie ma możliwość skutecznego zawetowania tylko najbardziej kontrowersyjnych ustaw. To bardzo ważny element naszego bezpieczeństwa. Poza tym może kreować dyskusje na społecznie ważne tematy. Robił to śp. Lech Kaczyński. Środowiska, które na co dzień są zagłuszane, bo zwracają uwagę na rzeczy niewygodne, mogły liczyć na jego wsparcie. Jeżeli wybory prezydenckie wygra Jarosław, to będzie kontynuował prezydenturę brata. Bronisław Komorowski jako marszałek Sejmu takiego wsparcia nam nie udzielał.
[b]Ale za to gwarantuje, że nie będzie konfliktów między prezydentem i premierem.[/b]
I tego się boję. Nie zgadzam się z argumentami PO, że do sprawnego rządzenia potrzebna jest nieomal władza absolutna, taka jaką ma Aleksander Łukaszenko na Białorusi. Przyznają tym, że nie umieją rządzić w warunkach normalnej demokracji. Dogadywać się z opozycją i partnerami społecznymi. Skupienie władzy w ręku tak aroganckiej partii budzi moje obawy.
[b]Mieliśmy już takie sytuacje, np. gdy Aleksander Kwaśniewski był prezydentem, a Leszek Miller premierem albo gdy prezydentem był Lech Kaczyński, a jego brat stał na czele rządu. [/b]