[b]Rz: Jarosław Kaczyński podczas jubileuszowego zjazdu „Solidarności” w Gdyni stwierdził, że do stoczni w 1980 roku „przybyła grupa ludzi o znanych nazwiskach, którzy mieli plan kompromisu, który okazał się pozorem”, a jego „świętej pamięci brat miał wtedy zadanie, które było wielkim zaszczytem – reprezentował robotniczą polską odwagę”. Czy Lech Kaczyński odegrał w tamtym czasie rzeczywiście jakąś wyjątkową rolę?[/b]
[b]Antoni Dudek:[/b] W książce „O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich” Lech wypowiedział następujące słowa: „Raz mnie wpuszczano na zebrania prezydium komitetu strajkowego, a raz z nich wyrzucano”. To pokazuje, że był po prostu jednym z doradców, i teraz trudno określić, czy jego rola była większa czy mniejsza niż innych ekspertów. Wszystkich traktowano podobnie.
[b]Może jego rola była większa dlatego, że wierzył w postulaty „Solidarności” i wierzył, że powstaną wolne związki zawodowe?[/b]
Lech Kaczyński w książce, której fragment przytoczyłem, mówił też: „Eksperci rozumieli, że wolne związki to coś bardzo trudnego do przełknięcia dla władz. Nie chciało im się wierzyć, że do czegoś takiego w ogóle dojdzie. We mnie też walczył entuzjazm z mędrca szkiełkiem i okiem. Musiałem pokazać, że nie pękam, odbierano mnie tam w końcu jako przedstawiciela KOR i Borusewicza, a zarazem do końca w powodzenie planu maksymalnego nie wierzyłem”. Z tego wynika, że Kaczyński w sporze między radykałami a umiarkowanymi zbliżał się do radykałów, ale wewnętrznie był rozdarty. Tadeusz Mazowiecki pojechał tam raczej w celu miarkowania tych postulatów.
[b]Może to dlatego Jarosław Kaczyński twierdzi, że jego brat spełnił większą rolę niż inni doradcy?[/b]