Dzisiaj politycy PiS mają złożyć do marszałek Sejmu Ewy Kopacz projekt uchwały, który posłowie mieliby przyjąć jeszcze w tym tygodniu. – Wchodzimy w kluczową fazę negocjacji, dlatego tak ważne jest, by parlament wyraził swoją opinię w tej sprawie. Premier Tusk będzie mógł ją wykorzystać podczas twardej walki o unijne pieniądze dla Polski, pokazując, że ma poparcie także opozycji – mówi „Rz" poseł PiS Krzysztof Szczerski, jeden z inicjatorów uchwały. Polityk zwraca uwagę, że podobne uchwały przyjmują także inne parlamenty krajów UE.
W projekcie uchwały posłowie PiS zwracają uwagę, że nowe wieloletnie ramy finansowe UE powinny być kompromisem wzmacniającym europejską solidarność i spójność. „Za szczególnie istotne Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uznaje zakończenie dyskryminacji polskich rolników wyrażającej się w nierównych kwotach i mechanizmach dopłat oraz zapewnienie środków w ramach funduszy strukturalnych w takiej wielkości i pod takimi warunkami, by dawały one Polsce możliwość podmiotowego rozwoju własnego potencjału i wzmacniania naszej konkurencyjności" – brzmi kluczowy fragment projektu.
O tym, czy uchwała zostanie przyjęta, zadecyduje w dużej mierze postawa Platformy. Jej politycy podchodzą do propozycji sceptycznie. – To dobrze, że opozycja chce się włączyć w walkę o jak najlepszy budżet UE dla Polski, jednak negocjacjami zajmuje się rząd i robi to bardzo dobrze, a nie Sejm. Dlatego mam wątpliwości, czy taka uchwała ma w ogóle sens – mówi „Rz" wiceszefowa sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej Alicja Olechowska.
– PO nigdy nie brała odpowiedzialności za wynik wielostronnych kluczowych rozstrzygnięć unijnych. Wejście do Unii negocjowali koalicja SLD-PSL i prezydent Kwaśniewski, budżet na lata 2007–2013 oraz traktat z Lizbony negocjowano za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz śp. prezydenta Kaczyńskiego. Dlatego dobrze by było, gdyby i lewica, i prawica mogły udzielić rządowi wsparcia w tej sprawie – odpowiada Szczerski.