W podręcznikach szkolnych zbyt często „preferowany jest rodzinnocentryczny typ społeczeństwa", a państwo powinno przeciwdziałać przemocy rodzinnej wobec gejów – to tylko część zaleceń, które minister ds. równości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz zawarła w programie, który ma obowiązywać ministrów. Część z nich zaprotestowała, próbując osłabić brzmienie dokumentu. Jednak, jak ustaliła „Rz", z najbardziej dyskusyjnych fragmentów minister nie chce się wycofywać.
Obowiązek opracowania programu równościowego na najbliższe lata nakłada na nią ustawa uchwalona w 2010 roku. Z jej przepisów wynika, że program ma głównie „podnosić świadomość społeczną". Jednak minister postanowiła zobowiązać ministrów do zmian w prawie.
Problemy z konwencją
W marcu „Rz" pisała, że najgłośniej protestują ministerstwa, których szefowie słyną z konserwatywnych poglądów. „Rz" dotarła do tabeli, w której biuro minister ds. równości odnosi się do poszczególnych uwag. Wynika z niej, że nie chce ona ustępować w kluczowych kwestiach.
Opór konserwatywnych ministrów budzi m.in. zobowiązanie ich do szybkiej ratyfikacji podpisanej w ubiegłym roku przez Polskę konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Dokument skrytykowali m.in. polscy biskupi. Ich zdaniem z konwencji wynika, że źródłem przemocy „są religia, tradycja i kultura".
Przeciw szybkiej ratyfikacji opowiedziały się resorty pracy i sprawiedliwości. Zdaniem tego drugiego wcześniej trzeba wykonać analizę skutków ratyfikacji. Minister nie zgodziła się z ich uwagami. Z tabeli wynika, że nie chce też ona ugiąć się pod protestem Ministerstwa Pracy, które uważa, że przepisów o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie nie trzeba uzupełniać o problematykę agresji wobec gejów.